Vega




Imię: Vega
Pseudonim artystyczny: Vegson, Vera, Vercia, Veronika, Szczerbatek... itd.
Rasa: mix
Data urodzenia: 06.04.2006
Maść: prawie czarna
Wysokość: 59,5cm
Waga: 25kg
Trenuje: obedience (kiedyś również agility), amatorsko tropienie sportowe

Zawsze zwarta, zawsze gotowa, zawsze więcej i zawsze bardziej. Nigdy nie zawodzi, nigdy nie odmawia i nigdy nie odpuszcza. - tak opisałabym Vegę w dwóch zdaniach, gdybym musiała, oczywiście. Na szczęście nie muszę, więc mogę się trochę bardziej rozwinąć :-) .

Vega jest psem adoptowanym ze schroniska. Był to raczej jeden z tych spontanicznych wyborów, o czym chyba najlepiej świadczy fakt, że Vegsonik jest dokładnie wszystkim tym, kim miała nie być. Nie miałam wobec niej żadnych konkretnych oczekiwań, czy planów, nie szukałam żadnych predyspozycji. A ona, tak po prostu, zrobiła demolkę. Totalną demolkę i to nie tylko domu, bo także w mojej głowie, a po dłuższym czasie chyba mogę powiedzieć, że w życiu też.

To jaka jest? Ujmując to w procentach - Vega składa się w 75% z motywacji, w 10% z głodu, a cała reszta spokojnie zmieści się w tych 15 pozostałych :-) .
To taki pies, który codziennie przeżywa "best day EVER!" i którego cieszy praktycznie wszystko, co świat ma do zaoferowania. Trochę po niej tego nie widać, bo jej zdolność robienia min ogranicza się właściwie do 3 podstawowych i niepowtarzalnych kwiatków wychodzących przypadkiem, ale zdecydowanie jej pokłady dobrego humoru są nieskończone.
Poza życiem ogólnie, Vega uwielbia jeszcze piłeczki i bieganie, a zaraz po nich - jedzenie. Sprawa z piłeczkami i jedzeniem jest prosta - każda piłeczka i każde jedzenie jest super. Bieganie jest tym lepsze, im szybsze może być. A wisienka na biegowym torcie jest wtedy, gdy można pogonić  darciem japy i zębami Greena, żeby biegał szybciej. No i pływanie, pływanie też jest fajne, byle za piłeczką!
Nie można też nie wspomnieć o lingwistycznych zainteresowaniach Verci - ma ona swoje ulubione słowa, których lubi słuchać. Zdecydowanie najlepsze słowo to oczywiście "piłeczka", ale "jajka" lub "wazon" wcale nie są złe.
Vega, chociaż skrzętnie to ukrywa, jest też psem inteligentnym, szybko uczącym się (byle nie przez kształtowanie) i łatwo generalizującym. W połączeniu z potężną dawką motywacji, a jeszcze większą chęci, jest psem, który uwielbia właściwie każdą robotę - zaczynając od bikejoringu, poprzez obedience, agility, frisbee, a kończąc na tropieniu sportowym czy rekreacyjnym gryzieniu pozorancika. Niestety, w połączeniu z jej totalnym brakiem instynktu samozachowawczego czasami staje się to mieszanką wybuchową, z której wynikają np. przebiegi po twarzy, naderwanie przegrody nosowej, próba połamania obu nóg i tym podobne rozliczne kontuzje - oczywiście moje. A gdy już jesteśmy przy urazach - Vegson oprócz genu kamikadze posiada również ogromne pokłady odporności na ból - co naturalnie skutkuje tym, że często bardzo trudno jest wychwycić jak bardzo źle z nią jest tudzież co właściwie jej jest (chociaż po tylu latach uważam, że dochodzę do wprawy).
Jeśli chodzi o to, czego Vega nie lubi to tu sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Na pewno szczerze nie znosi leżenia na czymś co nie jest, według niej, odpowiednio miękkie i ciepłe. Zapomnijcie więc o tym, że zaśnie na podłodze, a jeśli już sytuacja wymusi na niej położenie (!) się na twardym, to na pewno wszyscy winni tej sytuacji będą obrzuceni jej absolutnie-najsmutniejszymi-spojrzeniami.
Nie przepada też za szarpaniem się - właściwie robi to bardzo rzadko (żeby nie powiedzieć wcale), ale tutaj wina leży po mojej stronie. Przez swoją niewiedzę, całe szczenięctwo skutecznie obrzydzałam jej tę aktywność - zupełnie niepotrzebnie, ale o tym dowiedziałam się dużo później.
Do rzeczy przerażających zalicza się w głównej mierze burza, często nawet nie ta na miejscu, ale taka szalejąca gdzieś dalej. Reaguje również na strzały, ale ten strach można u niej opanować.
Ciężko za to określić jej relacje z innymi psami - oczywiście ma grupę tych, które zostały przypisane do kategorii "swoi", pozostałe natomiast traktowane są z oziębłą ignorancją, której nie radziłabym nadwyrężać.

Z Vegą znamy się doskonale. Wiem, że mogę jej ufać, że ona nigdy mnie nie zawiedzie, nawet jeśli ja mylę się tak często i zawodzę ją, wiem kiedy czuje się niepewnie, kiedy ma dobry, a kiedy zły humor, wiem kiedy coś ją denerwuje i bez problemu domyślam się co może zrobić. Boję się pomyśleć ile ona wie o mnie - przecież psy są znacznie lepszymi obserwatorami i bez problemu wyczuwają każdą prawdziwą emocję. Miałam ogromne szczęście, że na nią trafiłam - choć nie zawsze zdawałam sobie z tego sprawę. Vega jest moim mistrzem świata i najukochańszym psem. Jest ideałem - jedynym takim szczerbatym, piszczącym i roztrzepanym!

Obserwatorzy

Czytamy