Gdzie te Boorki?!

niedziela, września 20, 2015

Taka długa cisza nie powinna tu nastąpić. Mało tego - wyjątkowo - nie miała nastąpić. To chyba zdecydowanie pierwsza tak sytuacja od kiedy mam blog. Więc co się działo, gdy (niby) nic się nie działo? Ano, działo się sporo!


Po pierwsze, w połowie sierpnia uczestniczyliśmy w obozie agility i obi. Piks śmigał na hopeczkach a Vega zajęła się OBIjaniem. W tym samym czasie mieliśmy gości, więc naprawdę ciężko było wygospodarować choć chwilę wolnego czasu na napisanie czegoś. Chociaż powiedzieć muszę, że, zwłaszcza w kwestii obi, byłoby o czym mówić - wyjaśniło się wiele rzeczy, które były dla mnie niejasne, wiem już jak lepiej i do czego jeszcze można stosować pewne techniki (np. rezystencja, niby użycie totalnie oczywiste, a jednak sama nie wpadłabym na to że można tego używać w jeszcze inny sposób i chcąc osiągnąć coś innego niż tylko napięcie). Żeby nie było - co do części agilitowej obozu też miałam pewne oczekiwania i właściwie nie zawiodłam się także pod tym kątem.
Niedługo po obozie wybyliśmy na jeden dzień nad nasze piękne polskie morze, co Burki ucieszyło (jak zawsze) niemożebnie i po same uszy. Coby dopełnić radości, to na koniec sierpnia wybyliśmy jeszcze na mini rajd konny, który... Khem, no dostarczył mnóstwa wrażeń chyba nam wszystkim ;) . Był to też spory sprawdzian, zwłaszcza dla Pikusia - szczęśliwie - zdany.
Gdzieś pomiędzy morzem, a rajdem znalazł się też czas na fajną i bardzo owocną (choć dość krótką) obi-konsultację z naszym senseJem. Był czas na rozwiązywanie zagadek, które na obozie wydawały się nie do rozwiązania ;) . Jednak senseJ to jo!
I chociaż wiedzy zdobyłam całą masę z górką i zadań do przepracowania miałam (mam) dwa razy tyle, to z treningami niekoniecznie układało się tak kolorowo jak powinno i jak bym chciała. Od sierpnia jakoś tak szczęście trzyma się ode mnie trochę dalej niż zwykle co przypłaciłam odrobiną problemów ze zdrowiem, z cyklu tych takich co utrudniają trenowanie (albo wymagają jego zaprzestania). 
Jako że wszystko o czym teraz piszę to wydarzenia wręcz z czasów zamierzchłych, to zdecydowałam nie opisywać ich dokładnie. Ale - jeśli jakiś temat wydaje Wam się interesujący i chcielibyście o nim poczytać, to wystarczy tylko słowo. Tymczasem mam pomysł na nowy cykl notek więc jeśli nic a nic nie obchodzi Was to co robiliśmy, to i tak coś będzie się tu działo. Oczywiście zamierzam też kontynuuować wątek żywieniowy i od razu uprzedzam, że kolejna notka będzie już chyba ostatnią z serii tych "nudnych".
Wracając jednak do tematu... Każdy chyba wie, jak jest z nieszczęściami - one lubią chadzać stadami. Pech dotknął więc też Blogspota i nasza współpraca, ładnie mówiąc, nie układała się. Wcale a wcale. W dużej części spowodowało to, że nic się tu tak długo nie działo. No, ale może to po prostu chodzi o to, że tuman (to ja) wziął się za porządki i nowego wyglądu (może być?) się zachciało... W każdym razie problem nowego wyglądu posunął się do etapu - nie będziesz miała ani wyglądu, ani bloga w ogóle (czyt. nic tu nie zmienisz, nic tu nie dodasz). Przyznam, że cała sytuacja mocno mnie... zdenerwowała i poważnie myślę o wyprowadzce na Wordpress. Tu pojawia się prośba do Czytelników - chętnie skontaktowałabym się z kimś kto ma jakieś doświadczenie w kwestii takich przenosin (tzn. jest już po i mógłby powiedzieć czy warto i czy jest kontent). Wiem, że byłaby to druga duża zmiana i że niezbyt to dobre posunięcie, ale wierzę, że dla Wiernych Czytelników (jeśli tacy są :D) jednak lepszy jest blog, który działa, niż taki który działa tylko czasem, gdy ma na to ochotę (i te ochoty niekoniecznie są związane z chęciami czy ich brakiem autora) ;) .
W każdym razie - póki co wszystko jakoś bangla, więc usiłujemy wrócić do życia. A na osłodę dorzucam mały foto misz-masz z tych zamierzchłych czasów, o których traktuje notka ;) .

Za fotki z obozu serdecznie dziękuję Zuzie! A na fotki obi-Vegi nadal czekam!!!











P.S.: Nie, Pikuś nie przejechał całego rajdu w plecaku! 

You Might Also Like

16 komentarze

  1. Co to za tajne efekty, które można osiągnąć dzięki rezygnacji? :D Dopiero zaczynam z moim futrem trenować obi i staram się zdobywać jakąkolwiek wiedze na ten temat wiec o obi chętnie poczytam. Dobrze wiedzieć, że nie obijaliście. No, może za wyjątkiem Vegi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisałam o rezygnacji, tylko o rezystencji :) . To raczej nic tajnego, chodziło o wykorzystanie tego jako "przypominacza" o odpowiednim ustawieniu łap - nie wiem za bardzo nawet jak to opisać w jednym zdaniu, w każdym razie bardzo fajnie pomaga psu zrozumieć zadanie.

      Usuń
    2. Rzeczywiście. Bój błąd, źle przeczytałam ;)

      Usuń
  2. Takie OBIjanie widać bardzo owocne :D Żeby tak nam obijanie się wychodziło na dobre haha
    PS. Jestem zachwycona, poruszona zdjęciami. Są przepiękne. I przeglądam przeglądam przeglądam.. ah!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie tylko OBIjanie było owocne :) . Dzięki za komentarz odnośnie zdjęć - mam ich na pęczki i nie mam gdzie ich pokazywać, więc w tym poście postanowiłam się trochę wyżyć. Miło, że komuś się podobają!

      Usuń
    2. Proszę bardziej i częściej się wyżywać! :)

      Usuń
  3. Świetny wygląd bloga! ;) A ja mam pytanie (niezbyt związane z tematem, ale co tam ;)), byliście może na Baltic Open Agility? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Zależy o co konkretnie pytasz - nie startowaliśmy zawodach, ale byliśmy na miejscu w niedzielę :) .

      Usuń
  4. Zawsze chętnie czytam o OBIjaniu, więc gdyby chciało Ci się dokładniej opisać tę część "zamierzchłych czasów" byłoby bardzo fajnie.
    Co do przenoszenia się z Bloggera/ Blogspota na Wordpressa - niedawno dokonałam tego heroicznego wyczynu i chętnie podzielę się doświadczeniem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie rozważę napisanie o obi, bo widzę, że więcej osób jest zainteresowanych. Co do przenosin to napisałam mail na adres podany na Waszym blogu - mam nadzieję, że się nie przerazisz tym elaboratem ;) .

      Usuń
  5. Bardzo ładne zdjęcia to po pierwsze, a po drugie gratuluje sukcesów, mój buldożek Vigo umie hmm... podać łapę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, ja przeniosłam się z blogspota na wordpressa i jestem BARDZO kontent. Trochę trwało zanim odzyskałam ruch, przyzwyczaiłam czytelników do nowego adresu, niektórzy nie wrócili, ale w zamian przybyło mnóstwo nowych osób - m.in. dzięki ładniejszemu wyglądowi, nowym opcjom (newsletter, SEO). Wg mnie jeśli chcesz rozwijać bloga i dążyć do profesjonalizmu - warto. Ale nie za wszelką cenę, znam wiele osób które prowadzą popularne blogi na blogspocie, kwestia kupienia/zrobienia dobrego szablonu :)

    P.S. Zdjęcie na koniu - obłędne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wypowiedź w nurtującym mnie temacie! Raczej nie powiedziałabym, że dążę do profesjonalizmu, na ten moment przede wszystkim zależy mi na stabilności platformy i dobrym interfejsie użytkownika, który działa i jest nieawaryjny. Po prawie miesięcznej walce o to miejsce naprawdę nie chciałabym się kolejny raz z czymś tak użerać, zwłaszcza, że nie jestem jakimś wielkim internetowym specem.

      Co do zdjęcia - dzięki! Bardzo żałuję, że nie udało się ich zrobić więcej podczas naszej wycieczki :( . Miejsca naprawdę piękne, a galopik z psem u boku (nie na plecach ;) ) jest już w ogóle miodzio!

      Usuń
  7. Więcej zdjęć, przecudne są! Mokry latający Pikuś jest moim zdecydowanym faworytem:). Fajnie, że wróciliście - na blogspocie czy nie, na nasze odwiedziny możecie liczyć :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamówienia na foto-posty zawsze mile widziane - bardzo się cieszę, że zdjęcia się podobają. Cieszę się też, że udało nam się wrócić i że mamy na kogo liczyć w kwestii czytania tych wypocin!

      Usuń
  8. Dawno mnie u Was nie było (piątka zaniedbaniowa ;-) ), a tu taki layout piękny! Super wszystko dopracowane, aż się miło patrzy :-)

    Co do przenosin - pogadaj z Gosią z Heart Chakra :-) Myślę, że będzie umiała coś podpowiedziec :-)

    Pozdrawiamy!
    Śledź też pies

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Czytamy