tag:blogger.com,1999:blog-56231403046857594142024-03-13T04:08:52.376+00:00Boorki bloog - psy 2&jaZuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.comBlogger23125tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-19735864650584987172015-12-31T00:54:00.004+00:002015-12-31T00:54:41.080+00:00Zabawki Zoolux TPR - kość i patyk<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5696/23447526373_b2f67db228_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="234" src="https://farm6.staticflickr.com/5696/23447526373_b2f67db228_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
W połowie grudnia odwiedził nas kurier z paczką-niespodzianką od sklepu Naszezoo.pl. Zanleźliśmy w niej dwie zabawki z tworzywa TPR firmy Zoolux i... Jeśli jesteście ciekawi co Boorki o tym myślą to zapraszamy do lektury ;-) .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Na pierwszy rzut oka</b><br />
<b><br /></b>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm2.staticflickr.com/1526/23447522133_0b84610011_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="171" src="https://farm2.staticflickr.com/1526/23447522133_0b84610011_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szczerze mówiąc, do czasu pisania tej notki byłam przekonana, że mam doczynienia z tą samą zabawką, tyle że w dwóch różnych rozmiarach. Okazuje się, że byłam w błędzie - choć można powiedzieć, że tylko częściowym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kość i patyk tak naprawdę wykonane są w oparciu o ten sam schemat - brzegi pokryte są grubszą warstwą tworzywa z "kolczastymi panelami", a środkowa część to nierównomierna kratownica (grubsza warstwa TPR tworzy siatkę wewnątrz której ukryty jest piszczący "rdzeń" zabawki pokryty cieńszą warstwą gumy /?/). Dodatkowo, co widać zwłaszcza na patyku, i tak nierównomierna już i pełna zagłębień powierzchnia zabawki uformowana jest na przemian w wybrzuszenia i zagłębienia (kość natomiast bardziej przypomina klepsydrę, bo ma tylko jedno zagłębienie - na środku).</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak na piszczącą zabawkę są dość twarde (twardsze niż żelki od Konga, a już na pewno od zwykłych lateksowych piszczących piłeczek) w związku z czym nie wydają dźwięku przy każdym nacisku. </div>
<div style="text-align: justify;">
Od zabawek nie czuć gumą. Pachną ładnie i mało intensywnie - chyba wanilią.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Technikalia</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Zabawki Zoolux z serii TPR występują w dwóch kolorach: różowym (ten mamy my) i niebieskim. Piszczą i są hipoalergiczne. Według zaleceń mogą być wykorzystywane do wspólnej zabawy z psem, choć przede wszystkim mają służyć za żucio-zabijacz-nudy (aczkolwiek oczywiście z zastrzeżeniem, że powinno się to odbywać pod nadzorem właściciela).</div>
<div style="text-align: justify;">
Obie zabawki występują w dwóch rozmiarach. Kość - 9,5 i 10,5 cm, oraz patyk - 18 i 28 cm. W obu wypadkach posiadamy wersję mniejszą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Testy</b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm2.staticflickr.com/1466/23446097134_2d8102a747_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="188" src="https://farm2.staticflickr.com/1466/23446097134_2d8102a747_b.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Od momentu otrzymania zabierałam zabawki praktycznie na każdy spacer, gdzie wiedziałam, że będzie okazja sprawdzić co psy myślą o swoich niespodziankach. W związku z tym testowaliśmy je głównie w błocie, mokrej trawie i deszczu. Potem zostawiłam jedną z zabawek w domu, żeby psy same się nią zajęły (dlaczego jedną i którą to wyjaśnię później), co miało być ostatecznym testem trwałości. Gościnnie udział w testach podwórkowych wzięli Green (border) i Red (pudel).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Nasze wrażenia</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Boorki bawią się właściwie wszystkim, czym bawić się da, ale jak wszystkie psy mają swoje własne preferencje i gdy mija zachwyt p.t. "nowa zabawka, kocham!" szydło wychodzi z worka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #f6b26b;">Vega</span>: na dobry początek plus za pipczenie, oraz za nie-gładką powierzchnię dzięki której mogła bez problemu chwycić, nosić i pipczeć.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5654/24074350695_33b03e3d7f_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://farm6.staticflickr.com/5654/24074350695_33b03e3d7f_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
"Bezpieczny patyk" nie jest jednak jej ulubionym typem zabawki - ten był dla niej za ciężki i za długi do noszenia (chociaż powiedziałabym że rozmiar miał adekwatny do wymiarów psa) w związku z czym tęsknym wzrokiem patrzyła za klepsydrą (która dla odmiany moim zdaniem była dla niej trochę za mała). Jako zabawka domowa, zostawiona do wolnego użytku patyk cieszył się tylko chwilowym zainteresowaniem (memłane były końcówki - tam gdzie kolce) - znów ze względu na rozmiar. Skończyło się to tym, że Vega ostatecznie dorwała klepsydrę, która idealnie nadawała się do jej ulubionej domowej zabawy (czyli ciumkaj, zasysaj, ciumkaj, jak gumę do żucia, w całości w pysku) - po mniej więcej minucie wysiadła piszczałka, więc zabawkę generalnie zostawiłam psom do użytku wedle własnego uznania. Vega mając wybór między klepsydrą, patykiem, a piłką - wybiera piłkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #f6b26b;">Pikuś</span>: generalnie bez zachwytu w kierunku wspólnej zabawy, ot rzucasz to, więc to noszę, ale klepsydrą ciężko się poszarpać, a patyk trochę ciężkawy i niewygodny, słabo się odbijają więc trochę nuda.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5712/23447539463_3f6b577d17_b.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="201" src="https://farm6.staticflickr.com/5712/23447539463_3f6b577d17_b.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm2.staticflickr.com/1632/24074336355_a10d92a755_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://farm2.staticflickr.com/1632/24074336355_a10d92a755_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Za to w kierunku memłania - oj ciągnęło go bardzo. Mój parsongator jest zabawkowym dewastatorem - i zostawienie go sam na sam z zabawką (nawet na kilka sekund - tak jedną nóżkę pożegnał nasz bad cuz) w 99% kończy się rozpruciem jej (i zjedzeniem, o ile nikt nie widzi). Proces ten zaczyna się zwykle od znalezienia dziurki, albo wypukłości, tak więc pies-pirania skupił się na piszczałce (a potem też na tych kolcach). Pozwoliłam mu dowolnie znęcać się nad niepiszczącą (już) kością i zabawka rzeczywiście bardzo go zajęła. Nie tylko pod kątem "<i>zara cię unicestwię</i>" ale też po prostu, dla samego żucia. I przeżyła - tzn. nie udało mu się zrobić w niej dziury i rwać na kawałeczki, póki co tylko popękała. Duży PLUS.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://farm2.staticflickr.com/1463/23706514469_a137fb6aa2_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="184" src="https://farm2.staticflickr.com/1463/23706514469_a137fb6aa2_b.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>żuj, żuj, żuj...</i></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #f6b26b;">Green</span>: test był krótki i gdy chodzi o zabawę to Green nie wybrzydza. Jednoznacznie natomiast stwierdził, że do szarpania to zabawka patyk bardzo średnio się nadaje, choć z grzeczności - jest to wykonalne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #f6b26b;">Red</span>: gdyby mógł pisać pewnie napisałby: "<i>kocham je, proszę mi je dać, zwłaszcza ten patyk. JUŻ</i>". To była (jest?) po prostu miłość od pierwszego ugryzienia.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5684/23446115234_051b5ed60b_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://farm6.staticflickr.com/5684/23446115234_051b5ed60b_b.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm2.staticflickr.com/1648/24048265356_3d99b60840_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://farm2.staticflickr.com/1648/24048265356_3d99b60840_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #f6b26b;">Ja</span>: generalnie również bez rewelacji. Zabawkami ciężko się szarpać (od biedy można patykiem, ale żaden z psów któremu dałam zabawkę i proponowałam szarpanie nie był jakoś szczególnie zachwycony), nie ma też możliwości bezpiecznego przyczepienia sznurka, aby to zmienić. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zabawki są słabo lotne i mimo przyzwoitej ciężkości raczej nie rzucimy nimi daleko (co nie jest dziwne, bo stworzono je do czegoś innego). Nie ma też co liczyć na niespodziewane odbicia od podłoża - patyk w większości ląduje na ziemi poziomo ze smutnym plaśnięciem, w pozostałych wypadkach odbija się raczej niewysoko, może na 10 cm. W wypadku kości jest nieco lepiej, bo po prostu ze względu na kształt częściej się odbija niż smętnie rozplaskuje.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm2.staticflickr.com/1658/23966203842_ca34d720b9_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://farm2.staticflickr.com/1658/23966203842_ca34d720b9_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Różowy kolor - średnio trafiony, bo czyni on zabawkę prawie niewidoczną w trawie dla psa, choćby nie wiem jak jaskrawy był.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo nierównomiernej powierzchni zabawki nie brudzą się jakoś specjalne. Jeśli już to naturalnie błotko zostaje w zagłębieniach i między kolcami - w domu wystarczy zabawkę spłukać pod prysznicem z większym ciśnieniem, albo użyć szczotki. No i tradycyjnie, jak wszystko co gumowe - gdy pies gęsto się zamela robi się trochę obrzydliwe - ale tylko trochę, bez przesady ;-) .</div>
<div style="text-align: justify;">
Patyk jest totalnie nieporęczny pod kątem rozmiaru - nie włazi ani do kieszeni, ani do saszetki. Ale do plecaka już owszem ;-) . </div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5697/23706501419_431ed98ca6_b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://farm6.staticflickr.com/5697/23706501419_431ed98ca6_b.jpg" width="226" /></a>Przy wspólnej zabawie na podwórku można powiedzieć, że dźwięk piszczałki nie jest bardzo wkurzający czy natarczywy. Za to w domu, gdy pies żuje zabawkę (nie wspominając o sytuacji gdy żują dwa) można oszaleć. To nie to, że dźwięk jest bardzo wysoki, albo tak piskliwy jak w niektórych psich zabawkach, ale w dużym natężeniu drażni. To co do dobre to to, że piszczałka nie łapie wody, ani śliny i nie wydaje dźwięku przy każdym ruchu (pies musi ścisnąć zabawkę a nie tylko wziąć ją w zęby). Co do trwałości - mam mieszane uczucia, możliwe, że ta w kości zepsuła się przez to, że używał jej jednak pies większy niż powinien (chociaż fakt, że z marnymi zębami). </div>
<div style="text-align: justify;">
Zdziwiło mnie trochę, że psy tak chętnie żują te kolczaste fragmenty - ale to tylko na plus. Kiedy zabawka już nie piszczy spokojnie może służyć za memłacz, jestem pozytywnie zaskoczona odpornością na Piko-destrukcję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Biorąc pod uwagę Boorkowe preferencje i to, że raczej nie stosuję zabawek do memłania w domu (i raczej interesują mnie te artykuły, które nadają się do wspólnej zabawy i są atrakcyjne jako aport z punktu widzenia moich psów) to nie zwróciłabym większej uwagi na te produkty. Trzeba jednak przyznać, że poza dyskusyjnym elementem, którym jest odporność osobnicza (ludzka oczywiście ;-) ) na dźwięk piszczałki, to zabawki Zoolux całkiem fajnie spisują się w roli rzeczy do samodzielnej psiej zabawy i żucia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Podsumowanie</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-2zI1XdDEVYw/VoRvy5VMFWI/AAAAAAAAAuc/Owzwqal2L04/s1600/Bez%2Bnazwy-3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-2zI1XdDEVYw/VoRvy5VMFWI/AAAAAAAAAuc/Owzwqal2L04/s1600/Bez%2Bnazwy-3.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Celowo w podsumowaniu nie poruszyłam kwestii ceny - jestem potwornym zakupoholikiem i chyba zatraciłam już umiejętność obiektywnej oceny ;-) . Oczywiście żarty żartami, ale wydaje mi się, że kwota proponowana przez NaszeZoo za te zabawki jest adekwatna. Tym bardziej, że szczerze powiem - nie spodziewałabym się, że memłacz za 13 zł przeżyje starcie sam na sam z Pikogatorem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli rozważacie zakup to zabawki - obie opcje, w dwóch wersjach kolorystycznych i różnych rozmiarach - znajdziecie w sklepie <a href="http://www.naszezoo.pl/" target="_blank">NaszeZoo</a> (aktualnie oba artykuły są w promocji - <a href="https://www.naszezoo.pl/pl/p/Gumowa-kosc-gryzaki-dla-psa-ZOLUX-TPR-z-dzwiekiem-rozne-warianty/4279" target="_blank">kość</a> i <a href="https://www.naszezoo.pl/pl/p/Gumowy-patyk-gryzaki-dla-psa-ZOLUX-TPR-z-dzwiekiem-rozne-rozmiary/4278" target="_blank">patyk</a> :-) ). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<center>
<a href="http://www.naszezoo.pl/"><img border="0" src="http://static.kodyrabatowe.pl/shop/naszezoo-pl.s.png" /></a></center>
<center>
</center>
<span style="text-align: justify;">Chcielibyśmy również serdecznie podziękować Ekipie Sklepu za możliwość przeprowadzenia testów! Dla Boorków testowanie było bardzo fajną zabawą!</span>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-21922836201260324132015-12-23T00:31:00.004+00:002015-12-23T00:32:08.086+00:00Motywacja<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://farm6.staticflickr.com/5743/23289508253_91ef9bb420_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="208" src="https://farm6.staticflickr.com/5743/23289508253_91ef9bb420_b.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>fot. A. Baran</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Wszyscy mówią o motywacji. Użyj jedzenia, rzuć piłkę, pochwal... No dobra, a co jeśli to nie psu brakuje motywacji, ale właścicielowi?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<a name='more'></a><span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">(...)</span><i style="text-align: justify;">w tym kraju </i><span style="text-align: justify;">[to o Polsce] </span><i style="text-align: justify;">wciąż mży oraz pada</i><span style="text-align: justify;"> - słyszę w słuchawkach, gdy cisnę rowerem z Boorkami na plac. Nie ma żadnych zaskoczeń - w ciągu najbliższej półtorej godziny zmoknę na pewno. Może przestanie padać gdy wrócę do domu. Pikusiowi jest już chyba wszystko jedno, bo jest i tak w połowie mokry od błota, a Vega znów będzie chodzić przy nodze z zamkniętymi oczami. </span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Daję psu żarcie z ręki - tak jak zawsze - no i on zachacza mnie zupełnie niechcący zębem i palec mi odpada i szukam go potem w trawie i błocie... I jestem już ostro wpieniona, bo przecież jest ciemno i głupio zostawić całkiem sprawny palec tak na trawniku, więc wyciągam komórkę, żeby sobie poświecić i te pozostałe palce wcale nie współpracują - telefon trzymam bardziej siłą woli niż w garści, a ekran... A no tak, już pomijamy jak go usyfiłam brudnymi od psiej śliny i żarcia palcami, zresztą czy to ważne jak już na niego deszczu napadało? No, to upał jakby zelżał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A w ogóle to mam takie pytanie dlaczego ciągle jest ciemno? Nawet jak jest dzień, to jest ciemno.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I serio, mimo to dłubiemy to co mamy dłubać, tyle że jakoś tak ostatnio jak jeden krok pójdę do przodu, to dwa do tyłu. I wracam do domu - i jestem mokra, i brudna, i jest mi zimno, ale idę do łazienki, bo muszę spłukać jeszcze tonę błota ze swoich mokrych, brudnych i zziębniętych psów - i gdybym tylko miała wolną rękę to bym rwała kłaki z głowy, bo nie jarzę skąd ten regres i dlaczego pieski się zepsuły.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W sumie mogłabym powiedzieć, że mię to wali równo, w związku z czym swoje zapasy ATP przeznaczę na coś zupełnie innego niż wymyślanie nowych rozwiązań na te kroki do tyłu, jak również poczekam aż będzie ładnie, żeby nie marznąć, nie moknąć i nie brudzić ani siebie ani psów. Tyle że... Jakoś mi to nie wychodzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W czym tkwi sukces motywacyjny?</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie, nie w zbliżających się zawodach, nie w postanowieniu, czy blogowym projekcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Moja motywacja to to chodzenie na sztywnych nogach, gdy psy widzą, że biorę szelki. To darcie japy zaraz po wyjściu z klatki schodowej. To ta mina Vegi z wytrzeszczonymi oczami i zagryzionymi faflami, kiedy wie, że zaraz zaczniemy. To skakanie Pikusia wokół mnie. To to czekanie przed wejściem na plac, startem na rowerze albo przy pasie, czekanie na starcie i na odłożeniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy ćwiczymy nie robi nam, że pada, albo że jesteśmy brudni - nie ma na to czasu, bo przecież jesteśmy zajęci. Wiadomo, że byłoby fajniej gdyby było sucho, ciepło i bezowadzio - ale zwykle do tego wniosku dochodzę wracając do domu, kiedy już wiem jak bardzo mokra, brudna i zziębnięta jestem obecnie. To jest po prostu czas dla nas - jestem tylko ja i pies, i tylko to się liczy.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://farm6.staticflickr.com/5642/23890168026_832bd4e52b_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="228" src="https://farm6.staticflickr.com/5642/23890168026_832bd4e52b_b.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>fot. K. Wójcik</i></td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Brzmi ckliwie? Być może. Ja po prostu to lubię i nie wiem jak inaczej to opisać. Lubię i sprawia mi przyjemność, gdy psy cieszą się, że będziemy coś wspólnie robić i bardzo angażują się w te działania. Lubię, gdy psy są wesołe. Lubię wymyślać rozwiązania i próbować czy coś zadziała. Lubię, gdy moje psy coś umieją, czegoś się nauczą i zrozumieją jakieś zadanie. Wszystko byłoby piękne i proste, gdyby na tym skończyć, ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
Jestem zmarźluchem, nienawidzę błota i robię się bardziej gburowata niż zwykle gdy ciągle pada i jest ciemno. Nienawidzę zmywać z psów tony brudu po każdym wyjściu. I wtedy, na momenty, gdy podłość pogody jest odwrotnie proporcjonalna do mojego uwielbienia dla pracy z Boorkami mam kilka patentów dających +10 do motywacji. Oto i one!<br />
<br />
<br />
<ol>
<li><b>Trenujesz, albo leserujesz.</b> Każdy trening wymaga poświęceń i zaangażowania - żaden nie zrobi się sam. Jak się chce mieć efekty, to trzeba działać, a nie szukać wymówek, zwłaszcza, że pogoda zwykle nie jest doskonała, za to bardzo często bywa kapryśna. Poważnie, zawsze gdy w głowie kiełkuje mi myśl "może dziś nie" to jeszcze raz zerkam przez okno i uczciwie przyznaję się przed sobą czy mam powody, żeby mi się chciało, czy też po prostu się lenię. Prawda jest taka, że regularny, przemyślany trening daje najlepsze i długoterminowe efekty. Jak mogę wymagać od psa, żeby dał z siebie 100% jeśli ja rezygnuję przez lenistwo, odpuszczam sobie przy każdej możliwej okazji tym samym robiąc biedakowi burdel w głowie? Albo robimy coś dobrze i się do tego przykładamy, albo dajmy sobie spokój. Trening raz w miesiącu, albo od innego wielkiego święta - bez przygotowania i przemyślenia, to chyba raczej żaden trening.</li>
<li><b>Szukanie inspiracji.</b> Oczywiście nie zaraz przed wyjściem - ale w wolnym czasie. Lubię podpatrzeć sobie co ktoś inny robi - czasami na filmiku, czasami na żywo. Wyłapać jakiś ciekawy sposób na zrobienie danej rzeczy, albo po prostu popatrzeć na zajebistą pracę jakiejś pary przewodnik-pies. Niekoniecznie po to, żeby coś tam znaleźć, czasem po prostu żeby nacieszyć oko fajną robotą <span style="font-size: xx-small;">(w przeciwieństwie do niektórych którzy będą zastanawiali się jak bardzo pocięty był filmik, bo przecież wszystkie dobre pieski i dobrzy przewodnicy są tylko tajemniczą legendą ktokolwiek-widział-ktokolwiek-wie ;-) ). </span>Zwykle po takiej sesji mam przynajmniej kilka nowych pomysłów, albo jakieś modyfikacje i udoskonalenia, które mogłabym przetestować. A jeśli nie to po prostu widząc coś fajnego po prostu chce mi się robić. </li>
<li><b>Dobre ciuchy i inne "wspomagacze".</b> Świadomość, że buty mi nie przemokną i że uszy mi nie odpadną jakoś tak w naturalny sposób sprawia, że łatwiej jest mi się pogodzić z tym, że na zewnątrz jest ciemno, zimno i błotniście. Jeśli komplet uwzględnia nieprzeciekający termokubek i ogrzewacze do rąk to właściwie nie muszę martwić się o swój byt :D . </li>
<li><b>Każdy powód do kupowania psu nowych rzeczy jest dobry.</b> Rzeczy eksploatowane niszczą się, a wiadomo, że trenowanie to eksploatacja :D . A po co kupować coś czego się nie używa?</li>
<li><b>Bez presji - robię to dla siebie i swoich psów.</b> Jeśli leje jak z cebra, albo wali grad to nie cuduję i nigdzie nie idę. Nie narzucam sobie sztywnych ram, że muszę coś zrobić w określonym czasie (w sensie nauczyć psa czegoś w 7 dni na przykład), bo zwykle wtedy jestem dużo bardziej sfrustrowana i mniej zmotywowana. Nie gonię nikogo, staram się nie porównywać. To co dla mnie jest najważniejsze w treningu to skupienie się na własnej relacji z psem, na doskonaleniu swojego warsztatu i umiejętności psa. Wszystko w swoim czasie, wszystko w swoim tempie. </li>
</ol>
<div>
Być może lista nie jest zbyt imponująca, ale na samym początku przyznałam się do swojego głównego grzechu - ja to po prostu lubię, chcę to robić i jest to dla mnie ważne. Dlatego w większości wypadków nie potrzebuję żadnych dodatkowych powodów, żeby walczyć z żywiołami czy ze sobą (aczkolwiek te pięć powyższych powodów na codzień jeszcze bardziej podnosi moje morale i działa, gdy jednak te ostatnie spadają poniżej norm ;-) ). </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Chociaż nie wątpię, że pewnie też lubcie coś robić ze swoimi psami, to jednak każdy miewa "chwile słabości" - podzielcie się Waszymi sposobami - co Wam pomaga na jesienno-zimowe niechęci?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
P.S.: Nie dajcie się zmylić tymi ciepłymi fotkami - to jeszcze wczesnojesienne! Niech pełnią rolę motywacyjną. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
P.S.2.: Oczywiście życzymy wszystkim Wesołych Świąt! </div>
</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-38034959922115294962015-11-29T19:28:00.002+00:002015-11-29T19:34:55.596+00:00Wpływ wysiłku na potrzeby pokarmowe psa<div style="text-align: justify;">
Czy maratończyk powinien jeść to samo co sprinter? Dlaczego? Czym różni się ich wysiłek? Jak poprawić psie "osiągi"? </div>
Przyszedł czas, aby wreszcie wykorzystać do czegoś "nudną" wiedzę o składnikach pokarmowych i odpowiedzieć sobie na tych kilka pytań ;) .<br />
<br />
<a name='more'></a><b></b><br />
<div style="text-align: justify;">
<b><b>Pies sportowy, wysiłek i problem</b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Sport to i wysiłek, logiczne to i nieodzownie związane. Tak samo jest u psów, jednak w nawiązaniu do tego o czym już pisałam - do podejmowania wysiłków niezbędna jest energia. Aby zmierzyć się z "konsekwencjami" wysiłku również potrzebna jest energia. I zasadniczo sprawa jest prosta - im większe obciążenie (w rozumieniu: wysiłek), tym więcej energii potrzeba aby mu się przeciwstawić (ad. aktywność zależna od woli). Im więcej logicznych "wysiłków" - tym więcej ich konsekwencji, czyli masy beztłuszczowej - tym więcej energii potrzebnej jest dla przemiany podstawowej. Wszystko to proste, tylko... Jaki to jest <i>większy</i> wysiłek i co właściwie jest miernikiem wysiłku?</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b>Intensywność</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Pod tym magicznym terminem kryje się właśnie miernik wysiłku. Wyraża się go stosunkiem tlenu pobranego (VO2) przez zwierzę podczas wysiłku do maksymalnego pobrania (VO2max). Tak więc możemy wyróżnić wysiłki o dużej (powyżej 70% VO2max), umiarkowanej (40-70% VO2max) i niskiej intensywności (na poziomie ok. 40% VO2max). </div>
<div style="text-align: justify;">
Aby łatwiej było to ogarnąć posłużmy się przykładami:</div>
<br />
<ul>
<li style="text-align: justify;">wysiłek o dużej intensywności to taki, który trwa krótko, ale wymaga od psa "dania z siebie wszystkiego" - będzie to każdy sport, w którym istotny jest czas - wyścigi chartów, agility czy flyball</li>
<li style="text-align: justify;">wysiłek o umiarkowanej intensywności to ten, który trwa dość długo i wymaga od psa pewnej wytrzymałości fizycznej - prościej mówiąc chodzi o te sporty, gdzie pies w pewnej jednostce czasu ma utrzymać określoną, umiarkowaną prędkość (np. wyścigi zaprzęgów na dłuższych dystansach) lub te gdzie wymagane jest zaangażowanie i psychiczne i fizyczne - np. obi.</li>
<li style="text-align: justify;">wysiłek o niskiej intensywności może trwać długo, ale nie wymaga tak dużego zaangażowania fizycznego - np. tropienie (pies nie musi ciągle galopować, może zmieniać tempo, ważne jest jednak aby pracował ciągle przez dłuższy czas), czy praca psa przewodnika osoby niewidomej.</li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
To jak intensywnemu wysiłkowi poddawany jest pies determinuje, w dużej mierze, z których źródeł energia będzie preferowana. A co za tym idzie - wpływa na potrzeby żywieniowe.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b>Jak działa mięsień?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie, nie chodzi o SKURCZ-ROZKURCZ sp z o.o. Rozchodzi się o paliwo. A mięsień (chyba nie muszę wyjaśniać czemu mówimy o mięśniu?) jedzie na różnych rzeczach: ATP, WKT, fosforeatyna, cukry. Ale nie myślcie, że nie ma w tym żadnej logiki.</div>
<div style="text-align: justify;">
W początkowej fazie, zwłaszcza intensywnego wysiłku mięsień wybiera to, co ma najbliżej, czyli ATP i fosfokreatynę. Jeśli wysiłek trwa dalej, a to, co było "pod ręką" skończyło się należy naturalnie zajrzeć do tajnej-podręcznej-szafki-z-cukierkami i wyjeść stamtąd glikogen (mięśniowy oczywiście). Gdy te zapasy się wyczerpią nasz głodny mięsień musi sięgnąć do lodówki - glikogenu wątrobowego i rezerw z tkanki zapasowej. Daje nam to dość prosty schemat: najpierw energia "chemiczna", potem węglowodany, a potem tłuszcz (a czasem tłuszcz i cukry razem).</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b>Słodkie czy... tłuste?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Oto jest pytanie!</div>
<div style="text-align: justify;">
A oto jest odpowiedź: to zależy od intensywności wysiłku. Dlaczego? Ano to wynika właśnie z tego jakie są kolejne preferencje mięśni co do substratów energetycznych. Przy krótkotrwałym, nawet bardzo intensywnym wysiłku utlenienie kwasów tłuszczowych nie będzie dochodziło do dominującego głosu, bo spokojnie wystarczą na to "słodkie" zapasy. Przy wysiłku trwającym dłużej, sytuacja jest odwrotna - trwa tak długo, że węglowodanowe paliwo będzie musiało być zastąpione czymś innym - czyli tłuszczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mówiąc krótko: tam gdzie wysiłek jest intensywny główne skrzypce grają ATP, kreatyna i glukoza, w pozostałych wypadkach psy będą preferowały tłuszcze jako główny substrat energetyczny.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b>A co z białkiem?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
No właśnie. Jak widzicie w energetycznych przemianach zachodzących w mięśniach białko nie ma aż tak dużego znaczenia. W kontekście wysiłku jednak - ma ogromne. Głównie przez to (o czym szerzej pisałam w poprzednim żywieniowym-kazaniu), że się marnuje i rozpada. Podaż białka na odpowiednio wysokim poziomie (i odpowiedniej jakości oczywiście) ma więc istotne znaczenie dla, kolokwialnie ujmując, istnienia mięśni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście kwestię tę zbadano i zmierzono, bo ile oczywistym jest, że każdy pies potrzebuje białka o tyle już takie oczywiste nie jest ile kto go potrzebuje. W stosunku do zapotrzebowania dla "przeciętnego psa" to psy wykonujące ciężką pracę o umiarkowanej intensywności mają zwiększone zapotrzebowanie na białko. Psy, które pracują krótko i mocno - niekoniecznie i dobrze poradzą sobie ze swoimi zadaniami nawet gdy ich dieta będzie zawierała umiarkowane ilości dobrej jakości białka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak to co najważniejsze to to, że żywienie z niedoborami białka, lub białkiem niskiej jakości (roślinnym) nie tylko wpływa negatywnie na wydolność psiego organizmu, ale przede wszystkim SPRZYJA POWSTAWANIU KONTUZJI.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b>Rozmieszczenie energii w pokarmie</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Pod tym hasłem kryje się po prostu to, w jakich proporcjach całkowita ilość energii metabolicznej została rozmieszczona pomiędzy białka, węglowodany i tłuszcze.<br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-oKLqL3JYv6k/Vls4x8Gg_RI/AAAAAAAAAt0/8t96AgY3giA/s1600/Bez%2Bnazwy-5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-oKLqL3JYv6k/Vls4x8Gg_RI/AAAAAAAAAt0/8t96AgY3giA/s1600/Bez%2Bnazwy-5.png" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Na obrazku zostało przedstawione sugerowane rozmieszczenie energii w dawkach dla chartów wyścigowych i psów zaprzęgowych (% EM). Dlaczego akurat takie dwie grupy psów? Dlatego, że właściwie są one idealnymi (bo ekstremalnymi) przykładami ilustrującymi wysiłek o bardzo dużej intensywności (to charty) i wysiłek długotrwały, acz o umiarkowanej intensywności (to psy zaprzęgowe).</div>
<div style="text-align: justify;">
Według niektórych autorytetów wiedzę tę możemy przenieść na nieco mniej ekstremalny grunt, czyli na pozostałe grupy psów sportowych. Proponuje się następujący podział:</div><br>
<ul>
<li style="text-align: justify;">I grupa - psy uprawiające sporty o wysokiej intensywności - zapotrzebowanie zbliżone do chartów wyścigowych (choć nie tak ekstremalne)</li>
<li style="text-align: justify;">II grupa - psy uprawiające sporty lub wykonujące prace wymagające wytrzymałości (np. psy pasterskie, polujące) - zapotrzebowanie zbliżone do psów zaprzęgowych</li>
<li style="text-align: justify;">III grupa - psy pracujące w czasie 20 - 120 min. ciągle (np. trenujące obedience, IPO, tropienie) - charakteryzują się "pośrednimi" wymaganiami - wysoki udział EM pochodzącej z białek (ok. 30%) i tłuszczy (50%), niewielki natomiast z węglowodanów (20%).</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b>Teoria i praktyka</b><br />
Nikomu nie zalecam sztywnego trzymania się liczb tutaj przedstawionych! Są to wartości uśrednione, przewidziane dla psów trenujących "wyczynowo" (mam tu na myśli charty biegające torowo i trzymane tylko po to i psy zaprzęgowe biorące udział w zawodach na steki kilometrów w ekstremalnych warunkach klimatycznych), a więc przedstawiają dwa skrajne punkty na skali intensywności wysiłku. Świetnie jednak ukazują jak bardzo wyraźnie zmieniają się potrzeby pokarmowe w zależności od rodzaju pracy wykonywanej przez psa.<br />
W praktyce wykorzystanie tej wiedzy jest dość proste. Szukasz karmy dla swojego psa? Zerknij na tabelę z analizą wendeńską i sprawa jasna - pies robi to i to, a więc wybieramy taką, której skład i rozkład energii najbardziej odpowiada aktualnym potrzebom. Oznacza to, że nie zawsze będzie to karma typu sport czy activ.<br />
Dodatkowo planując aktywność z naszym psem możemy uwzględnić zmiany w intensywności wysiłku i zmienić dawkę, dostosowując ją do tego, czego pies może potrzebować. Gdy chcemy zbudować psu wytrzymałość lepszym pomysłem może być zmiana diety na wysokobiałkową i wysokotłuszczową, podczas gdy zupełnie odwrotnie jest w przypadku, w którym chcemy uzyskać "kondycję sprinterską" - wtedy lepiej powstrzymać się przed podawaniem dużych ilości tłuszczu i białka, a postawić na łatwoprzyswajalne węglowodany i odpowiednie suplementy, które wspomogą rezerwy "energii chemicznej" i pomogą utrzymać mniejszą masę ciała, bez zbędnych rezerw.<br />
Jedziesz na zawody? Wspomóż organizm swojego psa i daj mu to czego będzie potrzebował. Przed zawodami agility niekoniecznie najlepszym pomysłem będzie obciążanie psiego żołądka dużymi ilościami tłustego jedzenia (to w ogóle przed jakąkolwiek aktywnością nie jest najlepszy pomysł ;) ). Lepszy będzie lekki i łatwostrawny posiłek, a na kilkanaście minut przed startem łyżka miodu, lub banan. A po starcie woda z glukozą, która wspomoże regenerację rezerw. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<b>Napisy końcowe</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Sporty kynologiczne są coraz modniejsze. Chcemy aby psy były szybsze, sprawniejsze, bardziej umięśnione i bardziej świadome, stawiamy im coraz trudniejsze wyzwania, bardziej szczegółowe wymagania. Zwiększa się jednocześnie świadomość ludzi odnośnie bezpieczeństwa psa sportowego. Coraz większą wagę przywiązuje się do higieny sportu. Wciąż jednak, chociaż prawidłowe żywienie wydaje się kwestią elementarną, jest pomijane i bagatelizowane. Szkoda, bo zrozumienie potrzeb pokarmowych psów sportowych daje ogromne możliwości - przede wszystkim wiedząc czego potrzebuje pies możemy mu pomóc i zwiększyć efektywność treningu. A co za tym idzie - zadbać o jego zdrowie i samopoczucie, tak aby były dobre na dłużej. Przy okazji również być może poprawiając jego "osiągi" ;) .<br />
<br />
<br />
A w kolejnych odcinkach coś o składach karm i składnikach w nich używanych. A może interesują Was jakieś inne zagadnienia związane z żywieniem? Jeśli tylko merytorycznie podołam, chętnie napisze o tym, co Was ciekawi! :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-80383253935111051452015-11-20T21:05:00.003+00:002015-11-20T21:27:31.120+00:00Terrier czy terror?<div style="text-align: justify;">
Nie ma zbyt wielu osób, które byłyby zainteresowane poważniejszą pracą z terrierami [ale nie pisze tu o TTB]. Jest za to bardzo dużo osób, które z wielką namiętnością oddają się powtarzaniu frazesów o tym jakie to terriery są (przez co oczywiście - do pracy się, naturalnie, nie nadają). Pomówmy więc o wąchaniu, upartości, szczekaniu, krnąbrności i terroryzowaniu, a także - o nienadawaniu się.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5670/21548639006_cc4490b989_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://farm6.staticflickr.com/5670/21548639006_cc4490b989_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Zanim przejdziemy do właściwej treści chciałabym coś zaznaczyć. To co tu piszę to moje SUBIEKTYWNE opinie. Dla lepszego zrozumienia: subiektywne są odwrotne do obiektywnych. A, i nie, nie opieram swoich opinii tylko na swoim prywatnym terroryście.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Pies myśliwski</b></div>
<div style="text-align: justify;">
O tak - już widzę jak wiele osób drży na te słowa. Tymczasem prawdziwa obawa powinna się pojawiać dopiero wtedy, gdy zdefiniuje się do jakich zadań w myślistwie dany pies był przeznaczony. Inaczej pracuje pies "wskazujący", inaczej chart, a inaczej... No właśnie terrier. Zadania terrierów to wypłoszenie i pogoń, bądź odnalezienie i osaczenie zwierzyny. Czasami również aportowanie. Niezależnie więc od tego czy psy polowały na lądzie, czy w wodzie - pracowały same. To one wypełniały większość zadania - myśliwy miał tylko strzelić, chociaż i to nie zawsze, bo podejrzewam, że te wyciągane z rzeki wydry (i nie tylko one) wcale nie były żywe.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego o tym piszę? Bo pierwotne przeznaczenie psa warunkuje to jaka powinna być dana rasa, czy - w tym wypadku - grupa psów. Pies bardzo uległy, miękki, bez agresji, lękliwy, nerwowy czy histeryczny raczej nie poradziłby sobie z samodzielną pracą tego typu. Pies nadmiernie agresywny, głupi i z totalnym zlewem na człowieka - z pracą może sobie poradzi, ale nie pożyje zbyt długo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jako że nie wszystkie terriery są aż tak popularne, jak inne słodziachne tudzież futrzaste rasy myśliwskie, to w nieco mniejszym stopniu dotknęła je popędowa czystka. Dlatego nawet szczeniak po interchampionach piękności może mieć wszystko co związane z myślistwem zupełnie na miejscu. A nawet te, które czystka jednak dotknęła, mogą gdzieś tam w głębi małego, zwykle krótkonożnego ciałka mieć może nie wyśrubowane myśliwskie popędy, ale charakterki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Uparciuch</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Terriery są uparte jak osły. Albo może to osły są uparte jak terriery? Tak czy siak, gdy mowa o terrierze zawsze, wcześniej czy później musi zostać wytoczona kwestia upartości. Jak to jest naprawdę? Jest uparty czy nie? Odpowiedź jest prosta - jest. I nie jest. Jednocześnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Terrier, który wpada do lisiej nory i trafia na jej lokatora nie powinien powiedzieć - <i>och, przepraszam, popełniłem fatalny nietakt</i> - i wyjść. Tak samo nie powinien odpuścić, gdy człowiek przekonany o tym, że gdzieś lisa nie ma, próbuje go przekonać do swoich racji. Pies, który pracuje sam, który podejmuje decyzje samodzielnie i natychmiast, musi umieć się postawić. Inaczej, pomijając kwestię popędów, będzie po prostu cieniasem. Krótko mówiąc: terrier powinien być uparty i powinien być zacięty. A jak to się ma do codziennej pracy z tymi psami?</div>
<div style="text-align: justify;">
Moje doświadczenia wskazują na to, że terriery nie są psami bezmyślnie upartymi, które nie zrobią czegoś BO NIE. Jeśli czegoś nie robią to znaczy, że istnieje powód - znajdź go, a problem zniknie. Nieco inaczej ma się rzecz z zabranianiem czegoś. Gdy mówisz, że czegoś nie wolno, terrier nie stara się uogólnić sprawy i przyjąć założenia, że<i> danej rzeczy po prostu nie można robić</i>. Terrier zakłada inną hipotezę: <i>ok, nie mogę tego robić w ten sposób, ale w inny już tak</i>. A gdy już przerobisz wszystkie możliwe wersje wykonywania zakazanej czynności w końcu dobrniesz do etapu, gdzie terrier zgodzi się, że danej rzeczy nie można robić... <i>No chyba że nie patrzysz</i>. A całkowicie odpuści sobie dopiero, gdy dojdzie do wniosku, że potrafisz widzieć każdą częścią ciała ;-) . Absolutnie każdą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Krnąbrny</b></div>
<div style="text-align: justify;">
czyli uparty, nieposłuszny i niedający sobą kierować. No tak - tyle pisałam o tej samodzielności na polowaniu, że to już musi być prawda. W rzeczywistości jednak taki pies po prostu z polowania by za którymś razem nie wrócił. I na tym skończyłaby się ta historia.</div>
<div style="test-align: right;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Terriery nie są krnąbrne, krnąbrni są ludzie, którzy uważają, że z takim psem pracuje się jak z owczarkiem. Po pierwsze: życiowym celem terriera nie jest zaspokojenie Twoich ambicji, spełnianie Twoich oczekiwań i sprawianie Ci radości. Po drugie: terrier nie potrzebuje Ciebie żeby znaleźć sobie robotę. Po trzecie: jeśli nie masz dość jaj, żeby panować nad sytuacją i sobą, to terrier ma ich wystarczająco dużo żebyś to Ty robił to, co on chce. No dobra, czyli jednak nie da się z tymi psami pracować.
</div>
<div style="text-align: justify;">
A właśnie, że się da. To co musisz wiedzieć, to to, że terrier pracuje dla siebie. Jeśli potrafisz sprawić, żeby w pracy z Tobą widział swoją największą satysfakcję i korzyść, to zrobi wszystko - szybko, dokładnie i z pełnym zaangażowaniem. A kluczem do tego wcale nie są najlepsze piłeczki i mięso, ale emocje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Terriery to adrenalinocholicy. Pozwól mu się raz na coś nakręcić, a nie uspokoisz czuba przez następne kilkanaście minut. Terriery uwielbiają konfrontację i rywalizację - jeśli wszystko jest łatwe - jest nudno, ale jeśli tylko pojawia się coś niedostępnego bądź trudnego do zdobycia- spróbuj tylko powstrzymać jakiegoś od dostania się do tej rzeczy. Jeśli praca z człowiekiem zapewni terrierowi wystarczająco dużo emocji i radości, to będzie nakręcony jak... No dobra, będzie bardzo nakręcony, bardzo chętny i bardzo posłuszny. Nie oznacza to jednak, że te psy nie potrafią pracować na niższych emocjach - potrafią, jeśli tylko przewodnik potrafi utrzymać odpowiedni balans i czasami... powstrzymać przed wybuchem tykającą bombę (if you know what I mean ;-) ).<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://farm6.staticflickr.com/5746/23166485222_cbe556de8a_b.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://farm6.staticflickr.com/5746/23166485222_cbe556de8a_b.jpg" width="213" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>fot. A.Baran</i></td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Głupol</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Głupi, oczywiście dlatego, że nie słucha. Tymczasem, gdyby rzeczywiście terriery rodziły się z mózgami wolnymi od pofałdowań to żaden raczej nie osiągnąłby sukcesu ewolucyjnego w postaci przekazania swoich genów potomstwu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Terriery są więc obrzydliwie inteligentne, bo tego wymagało od nich polowanie. Są też samodzielne w związku z czym non stop pakują się w jakieś kłopoty, bo chcą się dostać do czegoś do czego nie powinny i robić coś czego nie powinny. To właśnie z tego powodu nie da się im czegoś <i>po prostu</i> zabronić i dlatego nienawidzą powtarzania wciąż i wciąż tego samego, zwłaszcza, że przede wszystkim interesuje je własna korzyść.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Terrorysta</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Terroryści nie negocjują, terroryści terroryzują. Terrier terroryzował więc dzika, żeby stał w miejscu, terroryzował lisa, żeby uciekł z nory, terroryzował wydrę tak długo aż wreszcie musiała zaczerpnąć powietrza, itd., itd. Te psy musiały chcieć się konfrontować i musiały być pewne siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Połączenie twardości, pewności siebie i chęci konfrontacji daje mieszankę dobrą do polowania, ale niekoniecznie do przeciętnego domu, w którym brakuje konsekwencji, zdecydowania, umiejętności i planowania. Tam gdzie terrier raz ugra coś konfrontacją - będzie do tego dążył nieustannie - zresztą jak każdy pies, który widzi, że jego działanie przynosi pożądany skutek. Jeśli jednak taki terrierek będzie również prezentował inne właściwe grupy cechy, tam grożenie paluszkiem i podsuwanie smakołyków może nie pomóc.</div>
<div style="text-align: justify;">
Terriery mają dość zdecydowania, żeby nie słuchać gdy nie wiesz czego właściwie chcesz, mają dość jaj by zrezygnować z czegoś według nich średniego, na rzecz lepszego, ale niedozwolonego, no i mają też ego większe niż dr House. Nie muszą wcale być terrorami, pod warunkiem, że ich przewodnik jest dokładnie taki sam jak one.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Agresor</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Terrorysta do ludzi, agresor do psów. Tu nie będę się odwoływała do polowań - choć niektóre terriery pracowały w grupach. Tolerancja w stosunku do obcych psów jest kwestią osobniczą. Zresztą - pisałam o tym już w poście o socjalizacji. Żadna rasa nie jest z założenia agresywna - tzn. że jej osobników absolutnie nie da się wychować tak, aby mijały inne, obce psy bez rzucania się i kłapania. Są rasy o większym i mniejszym stopniu agresji, ale nadal (w granicach norm) - mamy takie psy, jakie wychowamy (lub nie).</div>
<div style="text-align: justify;">
Faktem jest, że niektóre terriery (parsony, foksy) mają budowę przez którą chodzą "sztywno", tak jakby wiecznie się puszyły i napinały. I niektóre psy rzeczywiście tak to odbierają, co może rodzić pewne problemy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm1.staticflickr.com/737/22860310940_2c7098be81_b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="237" src="https://farm1.staticflickr.com/737/22860310940_2c7098be81_b.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Biorąc pod uwagę kombinację wybujałego ego i zaciętości połączonej z chęcią konfrontacji to rzeczywiście niezaspokojony emocjonalnie terrier może szukać przypływu adrenaliny w spuszczaniu łomotu innym pieseckom. Ale nadal - nie jest to cecha rasowa, bo każdy pies żyjący w mocno ograniczonym środowisku, a dodatkowo sfrustrowany może mieć takie ciągoty. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #cc0000;">Zaznaczam po raz kolejny: piszę o psach socjalizowanych, które nie są przymuszane do lubienia się z każdym stworzeniem które się rusza. Żaden dorosły pies nie ma obowiązku lubić i tolerować innego obcego, dorosłego psa, który się mu narzuca. Żaden pies nie powinien być maskotką do osiedlowych nawalanek z innymi pieskami, ani ścierą do wycierania trawnika dla niewyżytych psich histeryków.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Szczekacz</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Będzie krótko - albo szczekają dużo i ciągle, albo nie. I już. Taki ich urok, zresztą nieodzownie związany z polowaniami dla odmiany ;-) .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Wady i zalety</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Podobno wady można przekuwać w zalety. Pytanie czy rzeczywiście trzeba je przekuwać, czy wystarczy po prostu spojrzeć na nie z innej strony? Pies uparty łatwo się nie zniechęca, zacięty będzie próbował do upadłego, inteligentny poszuka różnych rozwiązań, twardy lepiej zniesie porażki, pewny siebie nie będzie się wahał. Jeśli dodamy do tego zrównoważenie, mocne popędy i myślącego przewodnika, czy to nie jest czasem całkiem fajny materiał na efektowną i efektywną pracę?</div>
<div style="text-align: justify;">
Terriery może i są upartymi mendami - pytanie tylko czy to wada czy zaleta?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://farm1.staticflickr.com/682/23191823871_1bce6256d4_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="192" src="https://farm1.staticflickr.com/682/23191823871_1bce6256d4_b.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>fot. K. Wójcik</i></td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Kochasz lub nienawidzisz</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Nikogo nie zachęcam do posiadania terriera, ani nikomu tym postem nie chcę niczego udowadniać. Terriery to psy pełne sprzeczności, naładowane do granic możliwości temperamentem i emocjami, z ogromnym ego, a na dodatek zwykle są cwańsze niż wyższe. Takie właśnie miały być. Praca z nimi nie jest bardzo prosta i na pewno nie każdemu się spodoba. I tak powinno być - albo jesteś oszołomem i to kochasz, albo tego, po prostu, nie znosisz.</div>
<br />Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-9380865464607280132015-10-26T18:03:00.000+00:002015-10-26T18:03:27.991+00:00Białko, tłuszcze, węglowodany i dużo literek<div style="text-align: justify;">
Dziś kolejna odsłona żywieniowych tematów i jednocześnie ostatnia, z tych "nudnych" i podstawowych ;) . Czas na trzy podstawowe składniki pokarmowe... I dużo tekstu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<h2>
<b><span style="color: #f1c232;">Białka</span></b></h2>
<b style="text-align: justify;">A jak aminokwasy</b><br />
<div style="text-align: justify;">
Aminokwasy są najbardziej podstawowymi jednostkami budującymi białka. Od nich wszystko się zaczyna - i na nich kończy. Aby lepiej zrozumieć całe zagadnienie trzeba dodać, że związki te możemy podzielić na 3 zasadnicze grupy:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li>aminokwasy egzogenne - inaczej niezbędne - nie są wytwarzane w ustroju i muszą zostać dostarczone z innych źródeł (czyli jedzenia), np. metionina, lizyna</li>
<li>aminokwasy względnie egzogenne - mogą być syntezowane wewnątrzustrojowo, ale wymagają obecności aminokwasów niezbędnych</li>
<li>aminokwasy endogenne - czyli takie, które organizm może wytworzyć samodzielnie (ale pokarm również jest ich źródłem), np. alanina, cysteina</li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
U psów, do ostatniej grupy zaliczamy tylko (albo aż) 12 ze wszystkich 22 α-aminokwasów. Jeśli w pokarmie nie dostarczymy pozostałych 10 niezbędnych aminokwasów psi organizm nie będzie w stanie syntezować własnego białka - w praktyce oznacza to... Upośledzenie tych wszystkich tych ważnych funkcji o których mowa niżej!</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale nie tylko z tego powodu warto liznąć trochę wiedzy o aminokwasach. Skład aminokwasowy białka decyduje o jego jakości. A wysoka jakość = wysoka wartość odżywcza. Wyższość białka zwierzęcego nad roślinnym rozbija się właśnie o tę kwestię - ile i jakich aminokwasów jest w danym białku (w rolach głównych: metionina i lizyna). Oczywiście na jakość białka składają się również inne parametry, ale nie wszystko na raz ;) .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>F jak funkcje </b></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak przystało na jeden z najważniejszych związków w przyrodzie białka pełnią cały ogrom rozmaitych funkcji w organizmach. Tą, która stawia je ponad innymi zdecydowanie jest umożliwienie i regulacja przemiany materii i energii (większość hormonów i enzymów to białka). Poza tym: umożliwiają ruch, budują struktury ciała, odpowiadają za odporność, regulują ciśnienie wewnątrzustrojowe... A i to wciąż mało! Ale powoli i od początku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ilość białka w organizmie nie jest stała. Może się to wydać dziwne, ale białka "zużywają się" podczas pełnienia swoich funkcji, np. enzymy wątrobowe, czy mięśnie. Szczęśliwie organizm na bieżąco podejmuje programy naprawcze. Jeśli ująć te procesy rozpadu i syntezy w liczby to codziennie degradacji ulega 120-180 g białek własnych organizmu, a resyntezowanych jest 90-170 g. Gdy rozpadowi ulega jedno białko, to organizm nie bierze się za tworzenie tego samego białka od nowa. Wykorzystuje pozyskane w ten sposób aminokwasy do budowy innego białka. Te aminokwasy, które nie zostaną wykorzystane w trakcie syntezy białek mogą być użyte do innych celów, np. do syntezy aminokwasów endogennych, czy jako źródło energii.</div>
<div style="text-align: justify;">
Aminokwas użyty w celu energetycznym ulega degradacji. Ta degradacja, niezależnie od tego jaką drogą przebiega sama w sobie nie jest reakcją, która dostarcza energii. Dopiero powstałe w jej wyniku substraty mogą zostać utlenione z uwolnieniem energii, lub zostać włączone do innych szlaków metabolicznych (np. biosyntezy węglowodanów lub lipidów).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Z jak zapotrzebowanie*</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Dla psów o umiarkowanej aktywności zapotrzebowanie na białko wynosi około 18% w suchej masie dawki. Im lepszej jakości białko (o dobrym składzie AA oraz wysokiej strawności) dostarczymy, tym mniej go potrzeba, aby spełnić zapotrzebowanie zwierzęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Najlepszymi źródłami białka są surowe mięso zwierząt lądowych oraz ryb, mączki mięsne, mięsno-kostne itp.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<b><span style="color: #f1c232;">Tłuszcze</span></b></h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>D jak dużo skrótów</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Zasadniczą "cegiełką" budującą tłuszcze są kwasy tłuszczowe. Zbudowane są one z łańcuchów węglowodorowych i przynajmniej jednej grupy karboksylowej. Ze względu na wiązania występujące w tych łańcuchach dzielimy kwasy tłuszczowe na nasycone i nienasycone. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kwasy tłuszczowe nasycone (takie, które posiadają tylko pojedyncze wiązania) w przyrodzie najczęściej występują jako składnik tłuszczy zwierzęcych (tkanka zapasowa). Zaliczamy do nich np.: kwas stearynowy i palmitynowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kwasy tłuszczowe nienasycone posiadają wiązania wielokrotne i dzielą się na grupy w zależności od ilości wiązań wielokrotnych, które posiadają na: kwasy mono-, di-, tri- i polienowe. Do tych ostatnich, nazywanych też czasami PUFA, zaliczamy znane wszystkim kwasy Omega-6 i Omega-3.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dostarczenie, zaliczanych do grupy Omega-6, kwasów linolowego i linolenowego jest konieczne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Wobec powyższego związki te zaliczamy do niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NWKT). Do grup tych wchodzą także kwas arachidonowy (AA) oraz gamma-linolowy (GLA) - chociaż, przy zrealizowaniu zapotrzebowania na kwas linolowy, pies jest w stanie samodzielnie syntezować AA i GLA.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do kwasów Omega-3 zaliczamy: alfa-linolenowy (ALA), eikozopantaenowy (EPA) i dokozaheksaenowy (DHA). Mają one (m.in.) działanie przeciwzapalne, wpływają pozytywnie na mineralizację kości i odporność.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podobnie jak w wypadku białek to podstawowe jednostki budujące tłuszcz mają największy wpływ na jego wartość żywieniową. Nie tylko ilość poszczególnych kwasów tłuszczowych jest ważna - należy zwrócić uwagę na zachowanie odpowiednich proporcji pomiędzy nimi. Preferowany stosunek kwasów Omega-3 i Omega-6 dla psa powinien zawierać się pomiędzy 1:3 a 1:6.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystkie jadalne tłuszcze charakteryzują się wysoką przyswajalnością dla psów!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>P jak power</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Utlenianie tłuszczy dostarcza największej dawki energii. Dotyczy to nie tylko tłuszczy dostarczonych z pokarmem, ale również tych zgromadzonych jako tkanka zapasowa. Pozyskiwanie energii z lipidów może odbywać się zarówno w tkance tłuszczowej jak i w innych tkankach czy narządach. To czy dany narząd lub tkanka wykorzystuje preferencyjnie tłuszcze czy węglowodany jako "paliwo" w dużej mierze zależy od sposobu jej/jego pracy. Te narządy, które są dobrze ukrwione i pracują w trybie "ciągłym" - jak wątroba czy serce preferują tłuszcze, w przeciwieństwie do tkanek, które pracują w określonej jednostce czasu - te zdecydowanie wolą słodkie ;) .</div>
<div style="text-align: justify;">
Warto wiedzieć, że proces utleniania kwasów tłuszczowych (β-oksydacja) może zachodzić jedynie w warunkach tlenowych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Z jak zapotrzebowanie</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Zapotrzebowanie na tłuszcz pokarmowy sam w sobie nie istnieje. Jego obecność w diecie jest jednak konieczna - nie tylko wpływa on pozytywnie na smakowitość pokarmu, ale również jest jedynym źródłem NWKT, medium dla witamin rozpuszczalnych w tłuszczach i ważnym substratem energetycznym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zawartość tłuszczu w pokarmie dla psów o umiarkowanej aktywności powinna wynosić około 5% w suchej masie dawki (przy min. 1% udziale kwasu linolenowego).</div>
<div style="text-align: justify;">
Ich źródłem są oleje roślinne i tłuszcze zwierzęce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<b><span style="color: #f1c232;">Węglowodany</span></b></h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>N jak nielubienie</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Ach, gdy mowa o żywieniu psów to skojarzenia idą lawiną: węglowodany > cukry > zboża > takie nienaturalne fuj ble! Tymczasem tak w psim, jak i każdym innym organizmie pełnią one szereg pożytecznych funkcji. Przede wszystkim jednak - każda mózgownica lubi słodkie (glukoza jest preferencyjnym substratem energetycznym dla mózgu) ;) . Bez nich nie mogłyby prawidłowo zachodzić procesy związane z syntezą i rozpadem białek czy lipidów. Pełnią funkcje strukturalne, współtworzą związki biologicznie czynne, i... Mogłabym przecież wymieniać jeszcze długo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Aby jednak sprostać lawinie skojarzeń należałoby ją najpierw skorygować: węglowodany > polisacharydy > skrobia > zboża - i tak oto dochodzimy do tego, nad czym wiele osób tak się trzęsie. Skrobia to najbardziej rozpowszechniony materiał zapasowy występujący w świecie roślin (u zwierząt jest to również polisacharyd - glikogen), a szczególnie bogate w niego są ziarna zbóż. Nad tym czy rzeczywiście jest ona nienaturalna fuj i ble będziemy jednak rozwodzić się w innej notce ;) .</div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając jednak do funkcji - węglowodany przede wszystkim pełnią funkcje energetyczne. Warto jednak wiedzieć, że energia "z cukrów" to nie tylko ta, która powstaje w wyniku ich utleniania. Dzięki obecności sacharydów możliwe jest zachodzenie innych procesów metabolicznych, w wyniku których również może powstawać energia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Najważniejszym węglowodanowym substratem energetycznym jest oczywiście glukoza. Jej utlenianie (glikoliza) może zachodzić zarówno w warunkach tlenowych jak i beztlenowych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>W jak włókno</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Związki zaliczane do włókna pokarmowego (np. lignina, pektyny itd.) również są polisacharydami tak jak skrobia i glikogen. W przeciwieństwie do nich jednak posiadają wiązania β-glikozydowe, co czyni je zupełnie nie-do-ruszenia przez enzymy trawienne psów. Sprawę ratują dopiero bakterie bytujące w jelicie grubym (które mogą je rozkładać generując przy tym pewne, niewielkie ilości LKT). Mikroorganizmy mogą jednak poradzić sobie tylko z włóknem, które jest rozpuszczalne w wodzie. Włókno rozpuszczalne w wodzie, w wyniku kontaktu z nią, tworzy lepki roztwór, który wpływa na szybkość opróżniania się żołądka i przemieszczania się treści w jelitach. Przeciwnie do włókna nierozpuszczalnego - ono wiąże wodę, wynikiem czego spowalnia perystaltykę i zwiększa masę kałową.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Z jak zapotrzebowanie</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Dorosły, zdrowy i średnioaktywny pies jest w stanie pokryć swoje zapotrzebowanie na glukozę na drodze endogennej syntezy. Jedyną wartością, na którą należy zwrócić uwagę gdy stosujemy węglowodany w diecie psa, jest zawartość włókna surowego: powinna ona zawierać się w ramach 3-7% suchej masy dawki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
* - wszystkie wartości wyznaczone są dla pokarmu o kaloryczności 3 500 kcal EM/kg</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Uf, skoro udało Ci się, Czytelniku, dobrnąć aż tutaj to znaczy, że naprawdę masz samozaparcie. Ale teraz, gdy podstawy już omówione będzie można zająć się ciekawszymi tematami. W następnych odcinkach spodziewajcie się czegoś o wpływie wysiłku (jego rodzaju) na potrzeby pokarmowe i rozkład energii w dawce, a także czegoś o świadomym czytaniu składów karm.</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-49814557024816235202015-10-09T11:00:00.003+01:002015-10-09T11:00:58.018+01:00Wielki mały pies<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://farm6.staticflickr.com/5770/22060699821_8ed1d202b3_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://farm6.staticflickr.com/5770/22060699821_8ed1d202b3_o.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
W niedzielę mój MałyWkurw przestał już być mały. Nie dlatego, że urósł (bo szczęśliwie tego akurat nie zrobił), ale dlatego, że dorósł. Czym się więc różni MałyWkurw od DużegoWkurwa? Wszystkim! I niczym jednocześnie.<br />
<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br /><br />
<div style="text-align: justify;">
Rzadko zdarza mi się pisać o swoich psach. Nikt nie oskarży mnie o nadmierną wylewność w stosunku do psów, a wiele osób nie posunie się nawet do stwierdzenia u mnie jakiejkolwiek wylewności, o przesadzie nawet nie wspominając. Rzadko zachwycam się społecznie, jeszcze rzadziej - chwalę. Tym razem bardzo nie fair byłoby tego nie zrobić. Bo pomiędzy rokiem życia Pikusia numer 2., a rokiem numer 3. jest przepaść.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
I żeby było śmieszniej to ja tej przepaści wcale nie widziałam. Przez znajome zrobiłam bardziej realistyczne niż pesymistyczne podsumowanie i... Choćby zaprzeczała, to to jest bardzo duża pozytywna przepaść!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://farm1.staticflickr.com/743/21862866128_3f4fff61a0_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="174" src="https://farm1.staticflickr.com/743/21862866128_3f4fff61a0_o.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. A. Baran</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nadal jest tym od fikołków, które leczą złości i smutki, tym od podziurawionych nogawek w spodniach i od znikającego w ilości hurtowej cukru. To ten, którego <i>mama-przecież-zawsze-złapie</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz też ten od siniaka na ręku, ten od <i>nie-mam-mózgu-mam-mopa</i>, ten od <i>do-it-like-a-pro</i>, ten od pozytywnego zaskoczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten, w którego powinnam zdecydowanie więcej wierzyć, czasem bardziej ufać, a przede wszystkim docenić. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://farm1.staticflickr.com/582/22050758085_bb9356922f_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="197" src="https://farm1.staticflickr.com/582/22050758085_bb9356922f_o.png" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. K. Wójcik</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mam psa, który mi ufa, który się dla mnie stara, który chce ze mną pracować, mimo że przecież nie musi robić żadnej z tych rzeczy. Mam wszystko czego tylko mogę sobie życzyć, a i tak, jeśli już coś widzę to niedociągnięcia i błędy. To z kolei potwierdza dwie rzeczy - po pierwsze, że wiele problemów z psami nie 'zaczyna się' w psach - tylko w ludziach, po drugie - że jestem obrzydliwą pesymistką i że powinnam zmienić sposób patrzenia na pracę z nim, bo to ja jestem tym ogniwem, które tworzy zgrzyt. </div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Tak więc Pikusiu, na Twoje urodziny oprócz zdrówka, życzę Ci żebym, skoro jesteś na mnie skazany, stała się lepszym przewodnikiem, mniej Ci przeszkadzała i zdecydowanie częściej doceniała! Dzięki, że jesteś!</i></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm1.staticflickr.com/765/21429644143_6d1abe6a0c_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://farm1.staticflickr.com/765/21429644143_6d1abe6a0c_o.png" width="320" /></a></div>
<div>
<br /></div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-55607514799048705952015-09-25T12:55:00.000+01:002015-09-25T12:55:29.231+01:00Back On Track MESH Rug<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5672/21500421230_699bd6c57f_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="196" src="https://farm6.staticflickr.com/5672/21500421230_699bd6c57f_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
O magicznej derce chyba każdy już słyszał, albo chociaż przeczytał. Ja także czytałam i postanowiłam podzielić się również swoją opinią, bo moje psy z dobrodziejstw z swoich sukienek korzystają już od dłuższego czasu ;) .<br />
<br /></div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<br />
Pierwszy raz z firmą Back On Track nie zetknęłam się z powodu derki. Szukałam czegoś co mogłabym włożyć do klatki pod koniec lata i jesienią i w ten sposób zapewnić psu izolację od zimnego podłoża <span style="font-size: x-small;">(używam klatek materiałowych, a kombinacja dry-bed + koc w klatce i dywan pod klatką były niewystarczające)</span>. Był rok 2012 i chociaż niektórzy już wtedy wiedzieli o magicznych wdziankach to zdecydowanie nie były one popularne, a sprowadzenie ich do Polski stanowiło pewien problem. No a poza tym - ja szukałam przecież posłania.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Szybki przeskok do roku 2014 - seminarium z Moniką Rylską. Mamy październik i o godzinie 7:00 rano na placu wszystko jest pokryte szronem - zimno, a potem na dodatek mokro, mimo że świeci słońce. Moje psy nie biegają, ale biega sporo innych. W tym sheltie, który poza czasem na torze pomyka w magicznej pelerynce, z tym samym napisem co to nieszczęsne posłanie, którego nadal nie mam. A już mi się przecież gdzieś o uszy obiło, że to fajny ciuszek. Więc pytam, no i słucham potem i jestem taka trochę wstrząśnięta niezmieszana i że to lepsze niż posłanie i w sumie sama nie wiem, ale potem myślę, że jeśli Vedze ma to pomóc, to skąd to wziąć? A okazuje się, na tym samym seminarium, że to się może udać, mimo że przecież jeszcze nie ma sklepu Tricky Pick. Po powrocie do domu robię mały wywiad środowiskowy i opinie się powielają: <i>pieski lubią swoje sukienki</i>, <i>nie przegrzewają się</i>,<i> używamy tego i nie zamierzamy przestać</i>. Przygotowuję więc miliony monet, płacę i czekam...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Jakie to jest?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Oddychający materiał MESH, włókna poliestrowe/polipropylenowe i cząstki ceramiczne</i> - trochę ciężko sobie wyobrazić jak miałoby to wyglądać i jakie to jest w dotyku po takim opisie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Derka od strony zewnętrznej ma fakturę niezbyt gęstej siateczki, od wewnątrz - jednolity materiał. Niezależnie od strony derka jest gładka, ale nie przesadnie śliska. Jeśli miałabym ją do czegoś porównać to do ubrań funkcyjnych. Zewnętrzna strona przypomina w dotyku koszulkę z porami, a wewnętrzna - getry do biegania. Podobnie zresztą jak odzież sportowa derka jest bardzo lekka i powinna przylegać do ciała psa. Na tym analogie dotykowe się kończą, a zaczyna się plątanina sznurków, która umożliwia dopasowanie derki do zwierzątka, które ma ją nosić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5816/21067365503_9095500596_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://farm6.staticflickr.com/5816/21067365503_9095500596_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
BOT możemy wyregulować w czterech miejscach: na karku, na piersi, w klatce piersiowej oraz przy tylnych nogach.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5772/21677302092_c61e8e3de2_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="208" src="https://farm6.staticflickr.com/5772/21677302092_c61e8e3de2_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na karku mamy jeden ściągacz, który działa na kołnierz, tudzież bardziej obrazowo - na większą część dziury na głowę. Mniejsza część z tej obręczy jest uzależniona od regulacji piersiowej - tutaj ściągacze są dwa, po lewej i prawej stronie, a za ich pomocą możemy dostosować szerokość derki do szerokości psa. W opisie jest łatwe - w praktyce, przynajmniej dla mnie - tragedia. I funkcjonalna i estetyczna. Funkcjonalna, bo nie jestem do końca zadowolona z precyzyjności regulacji, estetyczna - te wystające troczki (to się haczy i też nie jest funkcjonalne!) i podciąganie się tego elementu do góry. Szczęśliwe dalej nie spotkamy się już z takimi problemami.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm1.staticflickr.com/779/21677306022_78e6be0a9b_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="188" src="https://farm1.staticflickr.com/779/21677306022_78e6be0a9b_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Na klatce piersiowej derka zapinana jest na profilowany zatrzask - odpowiedni obwód uzyskamy regulując długość pasków od zatrzasku (a te nie są za długie więc nie będą się ciągnęły za psem kilometrami). Z tyłu derki, na wysokości tylnych nóg psa znajdują się dwa, lekko rozciągliwe paski z dziurkami - to element zapinany na guzik. Dzięki "zaczepieniu" derki o nogi nic nie będzie się przekręcało.<br />
Jest jeszcze jeszcze kieszonka na ogon - to zamykana na zamek "dziura", umożliwiająca psom takim jak Pikuś noszenie ogona postawionego na sztorc, bez wpływu na ułożenie derki na plecach. Dla psów, które ogon noszą inaczej (czyli do dołu) też przewidziano rozwiązanie w postaci dodatkowego "kapturka" z tyłu. Dzięki temu nic drastycznie nie zjeżdża ani się nie zsuwa, bo "kapturek" opiera się na ogonie, gdy ten się podnosi.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5675/21677316662_a6ac8b10da_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://farm6.staticflickr.com/5675/21677316662_a6ac8b10da_b.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Derka opisywana jest jako rzecz do długotrwałego noszenia, a więc dobrze, żeby była wygodna. Odpowiednio wyregulowana nie krępuje ruchów - moje psy bez problemu chodzą w nich na spacery, rozgrzewają się, śpią, itd., ale chyba najlepszą rekomendacją będzie to, że nienawidzący wszelkich ubranek, obroży i szelek Pikuś z zakładaniem BOT nie ma najmniejszych problemów :) .<br />
<br />
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5709/21067355143_9776cb6706_b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="182" src="https://farm6.staticflickr.com/5709/21067355143_9776cb6706_b.jpg" width="300" /></a></div>
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5801/21662709256_56c3472240_k.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="208" src="https://farm6.staticflickr.com/5801/21662709256_56c3472240_k.jpg" width="300" /></a>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Poza tym derka wyposażona jest w dwa duże odblaski na każdym boku i w wysoki kołnierz, co do którego mam mieszane uczucia - nie jestem do końca pewna czy ma on właściwie jakieś (poza byciem ozdobą) zadanie.</div>
<br />
<b>Co to robi?</b><br />
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://trickypick.pl/public/assets/back-on-track-large.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://trickypick.pl/public/assets/back-on-track-large.png" height="172" width="320" /></a>Derka BOT ma przede wszystkim zadanie TERAPEUTYCZNE i PROFILAKTYCZNE. Cząsteczki ceramiczne wplecione we włókna derki pochłaniają wyemitowane przez ciało promieniowanie cieplne, aby następnie "oddać je" pod postacią promieniowania o określonej długości fali (tu promieniowanie podczerwone absorbowane przez komórki ciała). Ostatecznym efektem jest uzyskanie rozluźnienia i poprawa ukrwienia tkanek. Za poprawą krążenia idą natomiast kolejne pozytywne skutki - lepsze odżywienie, a więc lepsza regeneracja, lub szybszy wzrost (np. masy mięśniowej), łatwiejsze zwalczanie stanu zapalnego itd. No i nie wolno zapominać o cieple - które nie tylko jest po prostu przyjemne (a w związku z czym ułatwia rozluźnienie mięśni), ale również może zmniejszać odczucia bólowe.</div>
<br />
<b>Czy robi to dobrze?</b><br />
<div style="text-align: justify;">
Mój materiał badawczy to dwa skrajnie różne psy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Piks jest zdrowy, młody i raczej z tych, co to zajechać bez sensu się nie dadzą, albo przynajmniej - nie zawsze. U niego derki używam profilaktycznie i właściwie poczyniłam tylko jedną cenną obserwację (poza tym, że lubi swoją sukienkę, co także jest dziwne, bo jest nudystą). Zimą trenowaliśmy na hali i często było tak, że na swoją kolej musieliśmy czekać dłuższy czas - Piksel siedział wtedy w swojej sukience i mimo tego, że ja marzłam i sztywniałam bardzo szybko, to on zdawał się w ogóle tego nie odczuwać. Jego ruchy po wyjściu z klatki były płynne, nie był wyziębiony albo przemarznięty, nie zwijał się w ciasny kłębek (zwykle robi to gdy mu zimno). Poza tym niewiele niestety mogłam zaobserwować, bo (niezależnie od stosowania derki) tak po wysiłku, jak i po treningu Pikuś ma się zupełnie dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5818/21067374933_41e0299f3c_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="186" src="https://farm6.staticflickr.com/5818/21067374933_41e0299f3c_b.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Vega jest oczywiście dokładnym przeciwieństwem Pikusia. Nie jest już ani młoda, ani zupełnie zdrowa, za to popracuje/pobiega/zrobi cokolwiek ponad swoje możliwości, jeśli tylko się jej na to pozwoli. Na tym etapie jestem już w stanie z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć co może jej zaszkodzić, nauczyłam się jak długa powinna być rozgrzewka i ile powinna chodzić po wysiłku, wiem czego robić nie może, a co jej nie zaszkodzi, ale... I tak nie jestem w stanie zapobiec wszystkim objawom w 100%. U niej sukienka ma szanse się popisać i... Popisuje się dość często. Jeśli chodzi o profilaktykę to zdecydowanie duży plus - problem treningu w chłodzie i wilgoci, a także siedzenia w klatce czy aucie w taką pogodę właściwie znika, jeśli Vercia ma na sobie swoje wdziano. W kwestii terapii - gdy Vega już zakuleje, gdy zauważę choćby minimalną sztywność, lub jakikolwiek objaw, że mogłoby jej coś dolegać sukienka też idzie w ruch. Wcześniej często było tak, że następny dzień po 'objawieniu' był gorszy - suk chodził bardzo sztywny. Obecnie po nocy w sukience taka sytuacja zdarza się bardzo rzadko, a jeśli już to w zdecydowanie minimalistycznej wersji. Zdarza się też, że pogoda jest wyjątkowo podła, i nawet pomimo "nic-nie-robienia" noga potrafi Vedze dokuczyć - wtedy zakładam derkę doraźnie - odnoszę wrażenie, że przynosi jej to jakąś ulgę. Podkreślam tu, że odnoszę wrażenie, bo nigdy nie dostałam odpowiedzi na pytanie czy boli ją mniej (a szkoda!).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5677/21689727762_edef7c7a55_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="206" src="https://farm6.staticflickr.com/5677/21689727762_edef7c7a55_b.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałabym jeszcze zaznaczyć, że działanie terapeutyczne nie oznacza, że BOT leczy i że już nigdy nie będziecie musieli odwiedzać weterynarza. Jeśli pies dozna urazu i powstanie np. stan zapalny, to zastosowanie derki może wspomóc kurację zaleconą przez weterynarza, ale nie powinno być jej zastępstwem. Podobnie z działaniem profilaktycznym - ta magiczna peleryna NIE JEST i nie powinna być zamiennikiem rozgrzewki i rozchodzenia (bo pełni inne funkcje), nie uchroni też przed kontuzjami podczas brawurowego czy bezmyślnego treningu. BOT nigdy nie powinien być stosowany zamiast - powinien być dodatkiem, wspomagaczem i z taką myślą należy tej derki używać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Czy polecam?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Powiem krótko: tak. Nie jako cudowne remedium na wszystkie problemy, nie jako gadżet must-have, ale jako coś co może pomóc psu. Patrzę na to głównie przez pryzmat sportu, czy aktywności - zdaję sobie sprawę, że nakładam na swoje psy różne obciążenia i robiąc to z pełną świadomością, chciałabym aby niosło to za sobą jak najmniej negatywnych skutków. Jeśli mogę im dać coś, co może zwiększyć ich komfort, zmniejszyć, nawet o 1% ryzyko odniesienia kontuzji, to uważam, że warto. A nawet jeśli to nie działa - nie zauważyłam, żeby szkodziło, więc w najgorszym wypadku wtopiłam trochę pieniędzy w niezbyt ładne ubranko dla psa ;) .</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-62521989682180709472015-09-20T21:00:00.002+01:002015-09-20T21:00:34.678+01:00Gdzie te Boorki?!<div style="text-align: justify;">
Taka długa cisza nie powinna tu nastąpić. Mało tego - wyjątkowo - nie miała nastąpić. To chyba zdecydowanie pierwsza tak sytuacja od kiedy mam blog. Więc co się działo, gdy (niby) nic się nie działo? Ano, działo się sporo!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Po pierwsze, w połowie sierpnia uczestniczyliśmy w obozie agility i obi. Piks śmigał na hopeczkach a Vega zajęła się OBIjaniem. W tym samym czasie mieliśmy gości, więc naprawdę ciężko było wygospodarować choć chwilę wolnego czasu na napisanie czegoś. Chociaż powiedzieć muszę, że, zwłaszcza w kwestii obi, byłoby o czym mówić - wyjaśniło się wiele rzeczy, które były dla mnie niejasne, wiem już jak lepiej i do czego jeszcze można stosować pewne techniki (np. rezystencja, niby użycie totalnie oczywiste, a jednak sama nie wpadłabym na to że można tego używać w jeszcze inny sposób i chcąc osiągnąć coś innego niż tylko napięcie). Żeby nie było - co do części agilitowej obozu też miałam pewne oczekiwania i właściwie nie zawiodłam się także pod tym kątem.<br />
Niedługo po obozie wybyliśmy na jeden dzień nad nasze piękne polskie morze, co Burki ucieszyło (jak zawsze) niemożebnie i po same uszy. Coby dopełnić radości, to na koniec sierpnia wybyliśmy jeszcze na mini rajd konny, który... Khem, no dostarczył mnóstwa wrażeń chyba nam wszystkim ;) . Był to też spory sprawdzian, zwłaszcza dla Pikusia - szczęśliwie - zdany.<br />
Gdzieś pomiędzy morzem, a rajdem znalazł się też czas na fajną i bardzo owocną (choć dość krótką) obi-konsultację z naszym senseJem. Był czas na rozwiązywanie zagadek, które na obozie wydawały się nie do rozwiązania ;) . Jednak senseJ to jo!</div>
<div style="text-align: justify;">
I chociaż wiedzy zdobyłam całą masę z górką i zadań do przepracowania miałam (mam) dwa razy tyle, to z treningami niekoniecznie układało się tak kolorowo jak powinno i jak bym chciała. Od sierpnia jakoś tak szczęście trzyma się ode mnie trochę dalej niż zwykle co przypłaciłam odrobiną problemów ze zdrowiem, z cyklu tych takich co utrudniają trenowanie (albo wymagają jego zaprzestania). </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Jako że wszystko o czym teraz piszę to wydarzenia wręcz z czasów zamierzchłych, to zdecydowałam nie opisywać ich dokładnie. Ale - jeśli jakiś temat wydaje Wam się interesujący i chcielibyście o nim poczytać, to wystarczy tylko słowo. Tymczasem mam pomysł na nowy cykl notek więc jeśli nic a nic nie obchodzi Was to co robiliśmy, to i tak coś będzie się tu działo. Oczywiście zamierzam też kontynuuować wątek żywieniowy i od razu uprzedzam, że kolejna notka będzie już chyba ostatnią z serii tych "nudnych".</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając jednak do tematu... Każdy chyba wie, jak jest z nieszczęściami - one lubią chadzać stadami. Pech dotknął więc też Blogspota i nasza współpraca, ładnie mówiąc, nie układała się. Wcale a wcale. W dużej części spowodowało to, że nic się tu tak długo nie działo. No, ale może to po prostu chodzi o to, że tuman (to ja) wziął się za porządki i nowego wyglądu (może być?) się zachciało... W każdym razie problem nowego wyglądu posunął się do etapu - nie będziesz miała ani wyglądu, ani bloga w ogóle (czyt. nic tu nie zmienisz, nic tu nie dodasz). Przyznam, że cała sytuacja mocno mnie... zdenerwowała i poważnie myślę o wyprowadzce na Wordpress. <b>Tu pojawia się prośba do Czytelników - chętnie skontaktowałabym się z kimś kto ma jakieś doświadczenie w kwestii takich przenosin (tzn. jest już po i mógłby powiedzieć czy warto i czy jest kontent).</b> Wiem, że byłaby to druga duża zmiana i że niezbyt to dobre posunięcie, ale wierzę, że dla Wiernych Czytelników (jeśli tacy są :D) jednak lepszy jest blog, który działa, niż taki który działa tylko czasem, gdy ma na to ochotę (i te ochoty niekoniecznie są związane z chęciami czy ich brakiem autora) ;) .</div>
<div style="text-align: justify;">
W każdym razie - póki co wszystko jakoś bangla, więc usiłujemy wrócić do życia. A na osłodę dorzucam mały foto misz-masz z tych zamierzchłych czasów, o których traktuje notka ;) .<br />
<br />
<i>Za fotki z obozu serdecznie dziękuję Zuzie! A na fotki obi-Vegi nadal czekam!!!</i><br />
<br />
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5741/21038584008_a244d3d4c1_o.jpg" imageanchor="1"><img alt="" border="0" height="210" src="https://farm6.staticflickr.com/5741/21038584008_a244d3d4c1_o.jpg" title="fot. Z. Łada" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm1.staticflickr.com/750/21038676808_d7369420a5_o.jpg" imageanchor="1"><img alt="" border="0" height="212" src="https://farm1.staticflickr.com/750/21038676808_d7369420a5_o.jpg" title="fot. Z. Łada" width="320" /></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5827/21583897891_1fd2602b11_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="216" src="https://farm6.staticflickr.com/5827/21583897891_1fd2602b11_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5817/20953831653_72b6dd3656_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="205" src="https://farm6.staticflickr.com/5817/20953831653_72b6dd3656_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5637/21386986740_2655d871cc_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="237" src="https://farm6.staticflickr.com/5637/21386986740_2655d871cc_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5681/21388072619_d7254689c2_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="182" src="https://farm6.staticflickr.com/5681/21388072619_d7254689c2_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5677/21574996985_937e35c452_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="196" src="https://farm6.staticflickr.com/5677/21574996985_937e35c452_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5741/20953767333_d993aea7c7_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="220" src="https://farm6.staticflickr.com/5741/20953767333_d993aea7c7_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5762/21583669921_bfeef625ea_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="230" src="https://farm6.staticflickr.com/5762/21583669921_bfeef625ea_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5668/21583703041_386fc951c7_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://farm6.staticflickr.com/5668/21583703041_386fc951c7_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
P.S.: Nie, Pikuś nie przejechał całego rajdu w plecaku! </div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-79120824247350921882015-08-10T23:00:00.001+01:002015-09-05T22:57:36.130+01:00Oda do energii<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Kontynuujemy żywieniowe tematy - zgodnie z obietnicą, dziś zajmiemy się jedną z najważniejszych rzeczy - energią.</div>
</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b>
<b></b><br />
<a name='more'></a><b><br /></b></div>
<div style="font: Algreya; text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<b>Skąd się bierze energia?</b></div>
</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;">Proste pytanie - prosta odpowiedź. Niemal cała energia pochodzi z promieniowania słonecznego - tak, taka dla psa też. Brzmi dziwnie, bo przecież nikt nie da się nabrać na to, że wystarczy wystawić psa na słońce by go "naładować". Mogą jednak zrobić to rośliny, które jednocześnie stanowią pierwsze ogniwo łańcucha pokarmowego. Wniosek z tego jest prosty: pies aby dostarczyć organizmowi niezbędnej dawki energii potrzebuje jeść.</span></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-I5wqZKW4dJ8/VetSycxH8AI/AAAAAAAAAoI/-2gJsNzE9Hs/s1600/charged.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-I5wqZKW4dJ8/VetSycxH8AI/AAAAAAAAAoI/-2gJsNzE9Hs/s320/charged.jpg" width="280" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;">Samo jedzenie jednak nie zawiera energii w czystej postaci. Zawiera związki pokarmowe (białka, tłuszcze, węglowodany), które w wyniku procesów metabolicznych mogą zostać przekształcone na energię. Mogą, ale nie muszą - bo wszystkie te substancje pełnią w organizmie psa również inne funkcje, np. strukturalne.</span></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;">No dobra, zaczęło się od fotosyntezy, ale co ona ma tutaj do rzeczy? Okazuje się, że ma - wszędzie tam, gdzie zostanie spalone białko, tłuszcz, czy węglowodan uwalniana jest dokładnie taka ilość energii jaka została związana w procesie fotosyntezy. Jak łatwo się domyślić w organizmie psa nie zachodzi bezpośrednie spalanie związków organicznych, takie z płomieniami i dymem. Mamy doczynienia z utlenianiem biologicznym. I choć efekt sumaryczny obu tych przemian jest taki sam (lub prościej: w obu procesach powstaje taka sama ilość energii) to nie oznacza to, że zostanie on w całości przeznaczony na funkcje fizjologiczne.</span></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;">Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że istnieje wiele rodzajów energii (elektryczna, kinetyczna, cieplna itd.), ale tylko niektóre z nich organizm jest w stanie wykorzystać na własne cele. Dla funkcji fizjologicznych najważniejsza jest energia 'chemiczna' - wiązana w postaci wysokoenergetycznych wiązań, np. związku o wdzięcznej nazwie adenozynotrifosforan - ATP. Pozostała część energii uwolniona w procesie utleniania to po prostu ciepło - wykorzystywane m.in. do utrzymania stałej ciepłoty ciała.</span></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><b>Tyle różnych energii</b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;">Żeby dobrze zrozumieć, co mamy napisane np. na opakowaniu karmy, trzeba wiedzieć, że nie ma jednej energii. </span><span style="text-align: justify;">Wartość kaloryczną posiłku/dawki wyznacza energia brutto (EB) - jest to ciepło spalania danej próby. Nie oznacza to jednak, że taka ilość energii trafi do organizmu psa - nie wszystkie dostarczone składniki pokarmowe zostaną wykorzystane - część energii zostanie więc wydalona wraz z kałem. Gdy wartość EB pomniejszymy o te starty otrzymamy energię strawną (ES). Nadal jednak nie jest to koniec 'strat' - produkcja gazów, moczu i niektórych metabolitów to kolejny koszt energetyczny, który musimy uwzględnić. Wynik różnicy między wartością ES, a tymi stratami to energia metaboliczna (EM). I dopiero EM to ta magiczna ilość, którą komórki i tkanki mogą wykorzystać.</span></div>
</div>
<div style="font: Algreya; text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<ol>
</ol>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<b>Po co ona jest?</b></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Organizm w swoim 'rozliczeniu' energetycznym ma 3 zasadnicze wydatki: podtrzymywanie procesów życiowych, aktywność zależną od woli, oraz termogenezę posiłkową.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Podtrzymanie procesów życiowych, czyli tzw. przemiana podstawa (BMR) to pożeracz największej ilości energii. Potrafi bowiem pochłonąć nawet do 60% . A należy tu zaznaczyć, że BMR to szybkość wytwarzania ciepła, gdy zwierzę znajduje się w stanie całkowitego spoczynku - spokoju fizycznego i psychicznego, neutralnych warunkach termicznych, a na dodatek nie trawi aktualnie żadnego pokarmu. </div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Aktywność zależna od woli - krótko, zwięźle i na temat: ruch. Ale też bezruch - stanie również wymaga wysiłku ze strony mięśni. Wbrew pozorom, nawet u najbardziej aktywnych psów ten wydatek nie umywa się do pierwszego omówionego. Maksymalnie sięga bowiem 30%.</div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Termogeneza posiłkowa - to wzrost temperatury ciała związany z trawieniem pokarmu (a im wyższa temp. tym wyższy wydatek energetyczny związany z trawieniem). Maksymalnie: 10%.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Wydatkowanie energii na przemianę podstawową zmniejsza się wraz z wiekiem psa oraz spadkiem jego masy ciała. I analogicznie - jest większe u szczeniąt i u psów o dużej masie ciała (również otyłych). Ma to związek z ogólną liczbą komórek ciała. Tu sprawa jest prosta i oczywista, ale nie jest już tak łatwo gdy mówimy o aktywności zależnej od woli. Logicznym jest, że duża ilość ruchu powoduje zwiększenie wydatkowania energii. Jednakże, jeśli pies regularnie zażywa 'zwiększonej dawki ruchu' to staje się bardziej atletyczny - zmieniają się proporcje pomiędzy ilością tkanki tłuszczowej i beztłuszczowej (na korzyść tej drugiej). Gdy udział masy beztłuszczowej w ogólnej liczbie tkanek organizmu zwiększa się, zwiększa się również zapotrzebowanie energetyczne związane z przemianą podstawową. Krótko mówiąc - nie tylko sam ruch 'pali energię', 'palą' ją również jego konsekwencje ;) . </div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Oprócz termogenezy posiłkowej, istnieje również tzw. termogeneza adaptatywna, związana z reakcją na stres termiczny i emocjonalny. Ta kwestia nie powinna nastręczać trudności - im bardziej stresujące warunki tym wyższe są wydatki energetyczne. Warto jednak zaznaczyć, że ze stresem termicznym nie mamy doczynienia tylko gdy psu jest za zimno. Gdy jest zbyt gorąco pies również zmuszony jest poświęcić więcej energii na procesy związane z termoregulacją.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<b>Ile komu?</b></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-vUQ30xGdn4c/VckURbkki7I/AAAAAAAAAmc/Slh5RPfuM-Y/s1600/przyk%25C5%2582ad.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-vUQ30xGdn4c/VckURbkki7I/AAAAAAAAAmc/Slh5RPfuM-Y/s320/przyk%25C5%2582ad.png" width="320" /></a></div>
To pytanie nie jest już takie łatwe ;) . Pech chciał, że psy są jednym z najbardziej zróżnicowanych pod względem fenotypu gatunków i ich zapotrzebowania energetycznego nie da się wyrazić funkcją liniową (ilość energii jest związana z powierzchnią ciała, ale wraz ze zmniejszeniem wzrostu spada wartość powierzchni przypadająca na jednostkę masy). Nastręcza to pewnych problemów - szczęśliwie wymyślono coś takiego jak metaboliczna masa ciała. Aby ją policzyć należy masę ciała psa wyrażaną w kg podnieść do potęgi 0,75. Mając tę wartość możemy spokojnie wyliczyć zapotrzebowanie energetyczne danego osobnika: wystarczy pomnożyć ją przez wskaźnik K, który określa aktywność psa. K dla psa nieaktywnego to 95, dla bardzo aktywnego - 130. Wynik otrzymujemy w kcal EM/dzień. </div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
W praktyce należy jednak pamiętać o tym, że jest to jedynie wartość szacowana i każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie. Psy poddawane takim samym obciążeniom mogą mieć istotnie różne potrzeby energetyczne!</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><b>Ile energii ma kaloria?</b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><b><br /></b></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;">Przyjęło się, że w żywieniu jednostką wyrażającą ilość energii jest kaloria (cal). I jest to tyle energii, ile potrzeba na podgrzanie 1g wody o temperaturze 14,5*C do 15,5*C. Niestety jest to mało, lub raczej - za mało aby operować taką jednostką gdy mówimy o żywieniu zwierząt. Używa się zatem kilokalorii (kcal), która jest równowartością 1000 cal.</span></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><b>Ile kalorii ma...?</b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><b><br /></b></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
1 g białka - 3,5 kcal EM</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
1 g tłuszczu - 8,5 kcal EM</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
1 g węglowodanów - 3,5 kcal EM</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<b>Jakie to wszystko ma znaczenie?</b></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Priorytetowe. Zapotrzebowanie energetyczne jest najważniejszym parametrem, który musimy oszacować chcąc dobrze żywić swojego psa (inne zwierzęta również). Wszystko co zostanie dostarczone z pokarmem priorytetowo zostanie wykorzystane na spełnienie potrzeb energetycznych. W praktyce oznacza to, że pies żywiony niedoborowo pod względem energii nie ma możliwości budowania własnych tkanek (mięśni), reperowania ich, jego metabolizm jest zmuszany do działania na podstawie planu B - prowadzenia niekorzystnych energetycznie przemian (co jeszcze pogłębia problem). Jeśli taki stan się utrzymuje się permanentnie - możemy mówić o głodzeniu. Spełnienia zapotrzebowania energetycznego nie należy mylić z uczuciem sytości - to, że podajemy psu dużo pokarmu i on nie odczuwa 'ssania w żołądku' niekoniecznie musi być dla niego korzystne energetycznie. W sytuacji odwrotnej - dawek z nadmiarem energii - psi organizm będzie ją magazynował i odkładał w postaci tkanki tłuszczowej. Co na dłuższą metę prowadzi do otyłości.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Gdy mówimy o psach sportowych kwestia energii staje się jeszcze ważniejsza. I bardziej skomplikowana. Umiejętne określenie zapotrzebowania w stosunku do intensywności wysiłku i dobranie odpowiednich źródeł energii może mieć kluczowe znaczenie dla jej wykorzystania. Ale... O tym można mówić, gdy przebrnie się już podstawy, więc na ten odcinek będziecie musieli jeszcze trochę poczekać ;) . Tymczasem w następnej notce zajmiemy się białkami, tłuszczami i węglowodanami.</div>
</div>
</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-48931479995434262492015-07-26T17:20:00.001+01:002015-09-05T22:57:25.835+01:00Socjalizacja w dobrym guście<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Socjalizacja, ostatnio, jest zdecydowanie "na fali" - i ja postanowiłam więc popłynąc z tematem ;) .</div>
<br />
<a name='more'></a><b>Socjaliza...co?</b><br />
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-lYgcaC0dFd0/VbUCNe7c1wI/AAAAAAAAAkw/Z4xWWqSMpmU/s1600/PB308010.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="http://4.bp.blogspot.com/-lYgcaC0dFd0/VbUCNe7c1wI/AAAAAAAAAkw/Z4xWWqSMpmU/s320/PB308010.jpg" width="320" /></a>No właśnie. Problem zaczyna się już na samym początku. W życiu psa są dwa okresy związane z socjalizacją. Pierwszy, nazywany pierwotnym, i następujący zaraz po nim - okres socjalizacji wtórnej. Ich ramy to odpowiednio 3-12 tydzień życia psa oraz 12 tydzien życia do osiągnięcia dojrzałości płciowej (około 18 msc życia). W czasie pierwotnej socjalizacji pies przede wszystkim uczy się jak być psem i nawiązuje związki społeczne. W czasie socjalizacji wtórnej - można powiedzieć, że w pewien sposób udoskonala nabyte już zdolności, oraz - zaczyna się uczyć jak być prawie-dorosłym-psem. Socjalizacja ma więc związek głównie z kontaktami socjalnymi i z funkcjonowaniem w grupie (psio-ludzkiej). Faktem jest natomiast, że w okresie socjalizacji pierwotnej szczenięta przechodzą tzw. okres wrażliwości. To jego istnienie sprawia, że wydarzenia, które mają miejsce między 3 a 12 tygodniem życia mogą (ale NIE muszą) mieć duży wpływ na późniejsze zachowania psa. Po zakończeniu tego okresu wpływ różnych sytuacji i bodźców na psa jest zdecydowanie mniejszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Pieski powinny się lubić</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Słownik języka polskiego mówi, że "lubić" znaczy m.in.: czuć do kogoś sympatię, być do kogoś/czegoś przywiązanym. Wydaje się oczywiste i chyba nikt nie będzie miał mi za złe, jeśli powiem, że nie lubię wszystkich osób, które mijają mnie na ulicy. Właściwie to, w myśl przedstawionej definicji, nie lubię większości osób, które mijam, ponieważ nie jestem do nich przywiązana, ani nie czuję sympatii - nie mam powodów by było inaczej, nie znam przecież (większości) tych ludzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem, gdy sprawę przeniesiemy na psy, wcale nie jest już tak kolorowo, bo jednak pieski powinny i dobrze byłoby gdyby. Jeśli pies boi się innych psów wiele osób stara się przekonać żeby je polubił. Gdy pies jest agresywny - trzeba go przekonać, żeby się pobawił, wtedy zobaczy że to fajne i polubi inne psy. Czy ktoś arachnofoba stara się przekonać żeby polubił (a najlepiej zaczął hodować, bo gdy chodzi o psy to dobrze żeby się ze sobą bawiły) pająki? Czy jeśli osoba z Waszego otoczenia doprowadza Was do szewskiej pasji samym tym, że jest (tudzież jaka jest) to czy dacie się przekonać koleżance, że należy tę wpieniającą osobę polubić (najlepiej przez spotkanie w cztery oczy i rozmowę o problemach)?<br />
Antropomorfizacja nigdy nie jest dobra, to prawda. Ale być może zobrazuje to absurdalność sytuacji, w której wymagamy od psa przeskoku z panicznego lęku, tudzież skrajnej agresji do lubienia. Obłożenie człowieka, który w irracjonalny sposób boi się pająków tymi stworzeniami nie spowoduje w cudowny sposób, że nagle zapała do nich miłością. Podobnie, jeśli za kimś nie przepadamy nie najdzie nas nagła ochota na intymne zwierzenia wprost do ucha tej osoby.<br />
<br />
<b>Rzecz o tolerancji</b><br />
Zauważyłam, że właściciele stosunkowo często tak bardzo zapędzają się w 'pomocy' swojemu zwierzakowi, że zapominają o jego własnym komforcie. Chcą żeby piesek polubił (najlepiej od razu, albo przynajmniej jak najszybciej) rzeczy, sytuacje, inne zwierzęta czy ludzi, podczas gdy on sam ma wyraźne obiekcje. Pomiędzy lękiem przed, agresją wobec, czy niepewnością, a lubieniem jest jeszcze jedno, bardzo ważne, choć często pomijane stadium - stadium tolerowania. Tolerowania, czyli braku reakcji na kontrolowany czynnik stresujący, np.: niewchodzenie w interakcję z obcym psem, a jednocześnie akceptowanie jego obecności. Zamiast zachęcać do "lubienia" należałoby najpierw pokazać psu, że może czuć się bezpiecznie w obecności danego bodźca. Bezpiecznie, a więc komfortowo - jeśli pies boi się innych psów i lęk pojawia się już w momencie zobaczenia "obiektu" to obwąchiwanie, zaznajamianie, zabawa, czy nachalne próby nawiązania bliskiego kontaktu nie są sytuacjami komfortowymi dla przestraszonego/agresywnego/nieśmiałego/wpisz brakujące psa. I nie będą - bo ingerują w jego sferę osobistą.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-5ygFy90JVgw/VbUDChGu3qI/AAAAAAAAAlA/f2b8RKGDuJg/s1600/P1252523.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="251" src="http://1.bp.blogspot.com/-5ygFy90JVgw/VbUDChGu3qI/AAAAAAAAAlA/f2b8RKGDuJg/s320/P1252523.png" width="320" /></a></div>
Tego typu próby "socjalizacji" bez problemu można zobaczyć na każdym osiedlu, czy w każdym parku - tym tragiczniej to wygląda, im bardziej właściciele socjalizowanych psów nie mają zielonego (ani żadnego innego) o tym, co biedne psy próbują sobie i im przekazać.<br />
Dopiero pies, który akceptuje w swoim otoczeniu obecność danego bodźca jest w stanie poczuć się komfortowo. Uczucie komfortu, natomiast, zawsze skorelowane jest z uczuciem bezpieczeństwa. Dopiero wtedy, gdy pies czuje się bezpiecznie może podjąć decyzję o tym, czy chce dane zjawisko zgłębić, czy woli pozostać w swojej strefie bezpieczeństwa. Bezczelne łamanie tych stref i ignorowanie konieczności zapewnienia psu uczucia komfortu psychicznego jest zwykle przyczyną, dla której próby "socjalizacji" trwają bardzo długo i niekoniecznie przynoszą zamierzony efekt. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Pies jest zwierzęciem stadnym</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście, można powiedzieć, że jest to prawdą. Z pewnością prawdą jest też, że psy są zwierzętami socjalnymi, które potrzebują kontaktów z innymi psami i ludźmi, by prawidłowo się rozwijać i funkcjonować w świecie. Nie oznacza to jednak, że każdy, ale to absolutnie każdy napotkany pies jest świetnym kompanem do tworzenia stada. Nie znaczy to również, że pies bezwzględnie potrzebuje w sposób nieograniczony kontaktować się z innymi, obcymi psami.<br />
Stado z założenia jest zgraną paczką, która ma wspólny interes. Jeśli wspólnym interesem dwóch spotykających się psów jest zabawa - to pół biedy. Tylko pół i aż pół, bo gdy jeden z psów przestanie na horyzoncie dostrzegać wspólny cel taka zabawa może skończyć się nieprzyjemnie. Kolejną sprawą jest fakt, że większość właścicieli nie potrafi we właściwy sposób interpretować psich intencji, w związku z czym często nie potrafi odróżnić wspólnej zabawy od 'zabawy' w znęcanie się, w gwałt, w kradzież, tudzież w wycieranie podłogi. Nie wspominam już nawet o takich mankamentach, jak to, że nie widzą kiedy prawdziwa zabawa przestaje być zabawą, a przeradza się w wylewanie frustracji i bójkę.<br />
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-LhOZyL1H7XM/VbUD4BTnKpI/AAAAAAAAAlI/m5APgBIb2-8/s1600/DSC_0582.png" imageanchor="1" style="clear: left; display: inline !important; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="201" src="http://1.bp.blogspot.com/-LhOZyL1H7XM/VbUD4BTnKpI/AAAAAAAAAlI/m5APgBIb2-8/s320/DSC_0582.png" width="320" /></a><br />
W prawdziwym stadzie, gdzie psy znają się, gdzie wzajemne relacje są jasne i spójne do takich sytuacji dochodzi jedynie wyjątkowo. Takie psy bronią się wzajemnie, rozwiązują konflikty w sposób polubowny (lub nawet z użyciem mediatora) i przede wszystkim - nie znęcają się nad sobą nawzajem. Psy, które dobrze się znają i dogadują potrafią bawić się w grupach większych niż para - i widać to bardzo wyraźnie. Przypadkowe, słabo znające się psy ganiające nawet w dużej grupie zwykle bawią się dwójkami. Te które nie potrafią znaleźć swojej "pary" biegają za pozostałymi i próbują wbić się na doczepkę, lub wybić innego psa. Takie zachowanie ma bardzo proste podłoże - zabawa w parze nie wymaga aż tak dużego zaufania, bo ostatecznie każdy pies jest w stanie ogarnąć co mówi do niego jego jeden partner. Krótko mówiąc jest to bezpieczne z punktu widzenia unikania konfliktów, czego nie można powiedzieć o zabawie w większych grupach.<br />
Stado również w inny sposób postrzega kwestię zasobów i ich własności. Psy, które mają wszystko ułożone między sobą raczej nie zetną się bez sensu o upuszczony na ziemię smakołyk. W wypadku przypadkowej grupy - taka sytuacja może być (i nie ma w tym nic dziwnego) punktem zapalnym, a czasem nawet przyczyną poważnej bójki. To, że jakiś pies nie chce oddać drugiemu piłki i warczy nie jest niczym dziwnym - po prostu mówi drugiemu psu:<i> ej, ta piłka jest moja, żuję ją sobie i nie chcę ci jej oddawać, zostaw mnie</i>. Tam gdzie relacje są poukładane taki komunikat jest zupełnie czytelny i nie wymaga dalszego tłumaczenia - często nawet nie musi się pojawiać, bo znające się psy wiedzą kiedy mogą zachować się wobec siebie w dany sposób. Tam gdzie relacje nie są do końca jasne - no cóż, może dojść do dalszej "dyskusji", która rozwiązanie może znaleźć w zęboczynach. Tak naprawdę to nie bronienie zasobu w opisanej sytuacji jest problemem (bo jest to bronienie zupełnie w granicy normy, a to pies, który piłkę usiłuje zabrać zachowuje się niewłaściwie) - problemem są ludzie, którzy dopuszczają do powstawania takich sytuacji i albo wychodzą z założenia że "pieski się dogadają" i nie ingerują wcale, albo ingerują nadmiernie, zwykle - w stosunku nie do tego psa, do którego trzeba.<br />
Stado daje psom duży komfort i w związku z tym warto zadbać o to, żeby pies miał kontakty z pewną ograniczoną grupą zwierząt, które będzie miał szanse dobrze poznać, poczuć się w ich towarzystwie komfortowo oraz je polubić. Twierdzenie, że każda przypadkowa grupa psów "dogada się" i stworzy stado jest dużym nadużyciem, które na dłuższą metę może mieć nieprzyjemne skutki. Zmuszanie psa, by obce zwierzęta traktował jak swoją "paczkę", rzucanie jednej zabawki (rywalizować w zabawie potrafią tylko te psy, które DOBRZE się znają, lubią i akceptują zasady gry, w innym wypadku to albo schizowanie jednego psa na ganianie za drugim, albo demotywowanie tego, który odnosi mniej sukcesów), nielogiczne (z punktu widzenia psa) przyznawanie przywilejów, dopuszczanie do zabaw, które zabawami nie są, i wiele innych są jednymi z najbardziej bolących mnie nieporozumień.<br />
<br />
<b>Pies zsocjalizowany...</b><br />
<br />
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-IbVwSjP30cw/VbUCaC01dUI/AAAAAAAAAk4/C4kwiNm92A4/s1600/PB307944.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="227" src="http://4.bp.blogspot.com/-IbVwSjP30cw/VbUCaC01dUI/AAAAAAAAAk4/C4kwiNm92A4/s320/PB307944.jpg" width="320" /></a>... to niekoniecznie ten, który leci witać się z wszystkim co zobaczy na horyzoncie. Pies zsocjalizowany nie musi nawet lubić innych psów i dążyć do kontaktów z nimi. Dlaczego? Ano dlatego, że wracając do definicji socjalizacji - pies zsocjalizowany, to niekoniecznie pies socjalny. Zsocjalizowany, czyli umiejący się zachować w towarzystwie, czytający sygnały i odpowiadający na nie bez przesadyzmu, histerii, nerwów. Niekoniecznie natomiast dążący do nawiązywania przyjacielskich stosunków, szukający kontaktu i "społeczny".<br />
Żaden pies, a już tym bardziej dojrzały, nie ma obowiązku lubić innych psów. Nie ma żadnego powodu dla którego dorosły, posiadający własną grupę społeczną pies, musiałby nawiązywać przyjazne kontakty z innymi, dorosłymi, obcymi psami. Nie oznacza to, że taki pies jest lękliwy, agresywny czy, że generalnie coś z nim nie tak. Po prostu jego potrzeby socjalne są spełnione poprzez prawidłową relację z przewodnikiem i jego "paczką". Nie ma w tym nic nienormalnego. Zresztą - sami zastanówcie się, czy parkowi podbiegacze to zwykle psy, z którymi właściciele dużo pracują i które są stymulowane umysłowo, czy raczej zostawione same sobie, umysłowo zaniedbane biedaki, których właścicieli nie stać na wymyślenie czegoś więcej niż pójścia ciągle do tego samego parku i odpięcia smyczy?<br />
<br />
<br /></div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-16856215330827461692015-07-20T15:47:00.003+01:002015-09-04T11:16:12.887+01:00Po co to? - czyli analiza podstawowa<div style="text-align: justify;">
Żywienie - sprawa wydawałaby się oczywista i bez zawiłości: psa trzeba żywić <i>dobrze</i>. I mniej więcej w tym momencie zaczyna się problem. Bo jak dokładnie to jest <i>dobrze</i>? Czym jest <i>dobrze</i>? I co właściwie to żywienie robi, jaki ma efekt i cel?</div>
<div style="text-align: justify;">
Żywienie zwierząt jest ogromną dziedziną nauki. Nie da się jej w pełni zrozumieć bez znajomości chemii, biochemii, fizjologii... No i przynajmniej podstawowego ogarnięcia matematyki ;) . Ciężko byłoby to wszystko streścić i dokładnie wyjaśnić krok po kroku, ale pomyślałam, że mogłabym przedstawić chociaż podstawy dziedziny, która mnie kręci, a która chyba jednak nie do końca jest zupełnie oczywista i wymagająca jedynie elementarnej wiedzy. Chciałabym stworzyć cykl notek o żywieniowej tematyce - będzie trochę spraw "ogólnych", trochę kwestii odnośnie karm, może coś o suplementach, no i o wszystkim innym co wyjdzie w praniu (albo co Was będzie ciekawiło, o ile oczywiście merytorycznie podołam ;) ) - znajdziecie je pod etykietą <a href="http://boorki.blogspot.com/search/label/%C5%BCywienie">żywienie</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz do rzeczy - dziś podstawa podstaw, czyli analiza podstawowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Analiza podstawowa, standardowa, albo wendeńska jak kto woli wyznacza zawartość pięciu podstawowych grup składników pokarmowych, na podstawie których możemy wnioskować o wartości pokarmowej. Na produktach przeznaczonych do spożycia przez ludzi mamy tabelę z wartością odżywczą produktu, jej "odpowiednikiem" na produktach przeznaczonych dla zwierząt jest własnie tabela z analizą podstawową. Prawo UE nakazuje producentom karm na etykiecie zamieścić informacje o udziale wszystkich grup poza suchą masą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-KJZYrX0CwFM/Va0G2Z3r_UI/AAAAAAAAAkc/znO1HKij5sc/s1600/analiza.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-KJZYrX0CwFM/Va0G2Z3r_UI/AAAAAAAAAkc/znO1HKij5sc/s1600/analiza.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby dobrze zrozumieć na co wskazuje analiza podstawowa trzeba mieć świadomość tego, jakie składniki wchodzą w skład opisywanych grup.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Sucha masa</b> - składniki organiczne i nieorganiczne po odparowaniu wody w temp 105*C - w niej zawarte są pozostałe składniki paszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Popiół surowy</b> - wbrew temu, co kiedyś usłyszałam nie chodzi o spalone resztki czegoś dosypywane do karmy ;) . Popiół to wszystkie składniki nieorganiczne i zanieczyszczenia, których masę otrzymujemy po spaleniu próby pokarmu w temperaturze 550-600*C. Określenie tej wartości dla np. mączki mięsno-kostnej będzie wskazywało na jej jakość, ponieważ będzie mówiło o stosunku mięsa do kości <span style="font-size: x-small;">(mięso - składnik organiczny, kość - nieorganiczny; im mniejsza zawartość kości tym wyższa jakość mączki)</span>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Białko surowe/ogólne</b> - tak naprawdę najrzadziej używana nazwa lepiej oddaje 'zawartość' tej grupy - związki azotowe. Tak więc zawartość białka ogólnego to tak naprawdę zawartość wszystkich występujących w danej paszy związków zawierających azot. Stąd też wyznacza się dwie podgrupy (które jednak nie są rozróżniane w analizie):</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">białka właściwe - czyli po prostu białka, i te proste i te złożone</li>
<li style="text-align: justify;">związki azotowe niebiałkowe - zaliczamy do nich np.: wolne aminokwasy, sole amonowe, zasady organiczne i ich związki, itd.</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<b>Tłuszcz surowy</b> - do tej grupy zaliczymy wszystkie związki, które ulegną rozpuszczeniu w eterach, lub innych rozpuszczalnikach organicznych. Oczywiście przede wszystkim będą to tłuszcze wszelkiego rodzaju, ale również barwniki (np. roślinne jak karoteny) czy witaminy rozpuszczalne w tłuszczach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Włókno surowe</b> - celuloza, ligniny, hemiceluloza, pektyny oraz część pentoz, czyli związki słabo strawne i słabo rozpuszczalne. To oznaczenie nie jest równoważne z ogólną zawartością cukrowców w dawce, gdyż wymienione związki są tylko częścią całej puli węglowodanów. Żeby uzyskać w temacie więcej informacji należy wykonać analizy dodatkowe (oznaczenie włókna pokarmowego), lub obliczyć zawartość bezazotowych związków wyciągowych (BAW):</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">włókno pokarmowe - wszystkie węglowodany, które nie są strawne (lub są w bardzo niewielkim stopniu) dla przewodu pokarmowego zwierząt monogastrycznych (jednożołądkowych ;) ), czyli dla psa właśnie.</li>
<li style="text-align: justify;">BAW - do tej grupy związków zaliczamy: skrobię, cukry proste, dwucukry oraz niektóre pentozy i pektyny. Ich zawartość w pokarmie możemy obliczyć odejmując od suchej masy wszystkie pozostałe grupy analizy (białko og., tłuszcz sur., włókno sur., popiół sur.). BAW uważana jest za 6, 'nieobowiązkową', grupę związków oznaczanych w analizie wendeńskiej.</li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Czemu więc nie wyznacza się zawartości białka jako białka, czy innych składników 'po prostu'? </div>
<div style="text-align: justify;">
Po pierwsze i chyba najbardziej oczywiste, dlatego, że im bardziej skomplikowana jest analiza, tym bardziej jest kosztowna. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po drugie - inna, nie znaczy lepsza. W wypadku białka w karmie dla psa szczegółowa analiza wcale nie musiałaby być bardziej miarodajna. Pies nie posiada zapotrzebowania na białko samo w sobie, posiada zapotrzebowanie na te aminokwasy, których sam nie jest w stanie syntezować - one natomiast nie muszą bezwzględnie występować w białku, ale mogą pojawiać się w formie wolnej (jako wolne aminokwasy) i nie zostałaby oznaczone, gdyby analizowano zawartość tylko białek właściwych. Sposób wyznaczania zawartości tłuszczu nie jest obarczony dużym 'błędem'. Sami pomyślcie na ile składnik taki jak karoten może wpłynąć na zawartość tłuszczu surowego? Może i wpływa, owszem - ale podejrzewam, że na poziomie... tysięcznym (jeśli nie mniejszym)? Dla psów (innych gatunków też) nie wyznacza się zapotrzebowania na węglowodany, w związku z czym nie ma potrzeby tworzenia tego typu analizy. Z drugiej strony, włókno surowe, dostarczone w nadmiarze może powodować problemy - warto więc wiedzieć ile właściwie go jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do pełni szczęścia, kiedy już wiadomo co i jak z tą analizą, potrzeba punktu odniesienia. A jest nim zapotrzebowanie pokarmowe. Ale o tym będzie w dalszym (w sensie że nienastępnym - bo on będzie o energii) odcinku ;) .</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-33022117062995127322015-07-16T22:49:00.003+01:002015-09-05T22:57:58.856+01:00Krótko zwięźle i nie na temat<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-esvDN7X5FEw/VaZSFY5dhxI/AAAAAAAAAkM/CZlcIZRLgzU/s1600/DSC_0199.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="http://2.bp.blogspot.com/-esvDN7X5FEw/VaZSFY5dhxI/AAAAAAAAAkM/CZlcIZRLgzU/s320/DSC_0199.png" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Nie było nas (tutaj). I były ku temu całkiem dobre powody (i nie było lipy)... Ale teraz już się skończyły, i choć mam trochę mieszane uczucia to zdecydowałam się wrócić. W związku z tym lojalnie ostrzegam, że mogą się pojawić tutaj jakieś posty. Mam w zanadrzu trochę tematów, ale chyba, w związku z moim ustawicznie ranionym serduszkiem, zaczniemy od żywienia (choć jestem w stanie wziąć pod uwagę czytelniczy głos sprzeciwu).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A gdyby ktoś się zastanawiał, to u burków wszyscy zdrowi ;) .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-68339190838598823242015-05-12T13:10:00.000+01:002015-05-12T13:11:06.487+01:00I zawody Pikusia - mission completed<div style="text-align: justify;">
W zeszłą niedzielę pojechaliśmy na zawody. Treningowe to prawda, ale gdzie lepiej można potrenować startowanie niż na zawodach treningowych? ;) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Pip tor i plac zna od małego. Od małego, 7-tygodniowego. Wtedy nie przyjeżdżał tam trenować czy ćwiczyć, po prostu biegał i bawił się. Oczywiście gdy Pikuś znacznie podrósł robiliśmy różne rzeczy związane z agility. Braliśmy nawet udział w dwóch seminariach. Z perspektywy czasu uważam, że było za wcześnie (Pip miał wtedy 1,5 roku) i nie był to zbyt dobry pomysł (ale człowiek uczy się na błędach - a najlepiej oczywiście na swoich). Mieliśmy też przerwę spowodowaną podejrzeniem choroby serca (która chorobą serca okazała się nie być) oraz jej diagnozowaniem. Tak to nam się wszystko średnio kleiło, aż do sierpnia właśnie. Bo wtedy poważne trenowanie zaczęło się - pierwszy wpis z treningu w moim zeszycie to data 12.08.2014.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po niecałych 8 przetrenowanych miesiącach przyszedł czas na skonfrontowanie się z atmosferą zawodów. Byłam niepocieszona, bo w kwietniu na torze bywaliśmy raczej gośćmi i miałam poważną zagwozdkę związaną z wyznaczeniem celów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przed każdymi zawodami wyznaczam sobie cele, które chciałabym wypełnić. Nie brzmią one enigmatycznie jak: "przebiec tor", albo "wygrać" - takie sformułowania są zbyt ogólne i w podsumowaniu ciężko stwierdzić, czy się je wypełniło. To ma być konkret. W końcu, w pocie czoła, ustaliłam, że chciałabym uzyskać: normalną (czyt. z naturalnym zaangażowaniem) zabawę i pobiec w kontakcie z psem.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsza rzecz odnosiła się raczej do Piksa. To jest strasznie nierówny pies i tak samo jest z jego motywacją. Chociaż przyznać szczerze muszę, że to chyba ja jestem głównym problemem i człowiekiem małej wiary w swoje zwierzątko. Bo zwierzątko w zasadzie jeśli chodzi o zabawę zachowywało się tak jakby było ze mną sam-na-sam. Pip plan wypełnił w 101%, bez żadnego zastrzeżenia, zawahania, po prostu!</div>
<div style="text-align: justify;">
Drugi cel zdecydowanie dotyczył mnie. Na zawodach mózg zostawiam, w większości, w namiocie. Pustostan prześwituje przez moje oczy świetnie komponując się z o rozum proszącą miną, ale to jeszcze nic, bo przecież bez mózgu obwodowy układ nerwowy jest cokolwiek upośledzony i całości dopełniają żyjące własnym życiem kończyny. Ogólnie wygląda to mniej więcej jak niezła jazda po kwasie, tudzież desperacki waleń-style (tzn. styl biegania a'la waleń wyrzucony na piaszczysty brzeg - to mój, autorski stajl). Oczywiście w tym wszystkim jest też pies, który na moje nieskoordynowane ruchy musi jakoś reagować. Vega zachowywała się wtedy tak, jakby ktoś podłączył ją pod prąd. Oczywiście wcześniej zostawiając mózg w klatce. Z Piksem ze wszystkich sił chciałam tego uniknąć. Pierwszym krokiem do tego było staranne przemyślenie i zaplanowanie startu po zapoznaniu z torem. Ten punkt wypełniłam. Tor trochę wymusił na mnie zostawienie psa na starcie, co średnio mnie cieszyło, bo Pip nie umie zostawać na starcie. Tzn. nie nauczyłam go, bo nie było to żadnym priorytetem i w sumie chyba starty z zostawania na treningach mogę policzyć na palcach dwóch rąk. Oczywiście stres związany z tym, że "<i>on tego nie umie, co terazterazteraztreaz?!!?!</i>" wyłączył przynajmniej 3/4 powierzchni mojego mózgu z użycia, ale! Nie było to wyłączenie permanentne. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatecznie wyszło to tak, że pierwszy przebieg w większości zdominował bezmózg-bieg, aż dotarło do mnie, że mój pies biegnie za mną z miną 'WTF MATKA!'. I wtedy nastąpiło przewodzenie nerwowe, tudzież przebudzenie. I gdy ja się obudziłam to Piks (chociaż nadal z miną "czo te baby") pobiegł zdecydowanie bardziej jak on. Na drugim biegu zostawanie już tak mnie nie spięło w związku z czym tutaj już miałam kontakt z ziemią, nawet na tyle, żeby zjarzyć się w trakcie biegu jak okropnie wypchnęłam psa przy tunelu. Podsumowując więc ten cel wypełniłam tylko częściowo - ale i tak lepiej niż przewidywałam. Daję sobie 65%. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z pozytywnych niespodzianek mamy zostawanie (nie ćwiczone, a jednak było) utrudnione o to, że biegała przed nami suka z cieczką (tu miałam też trochę obaw, bo po wejściu na teren Piks wlizał się tak w trawę, czy raczej siki, gdy nie patrzyłam, że ślinił się i kłapał następne pół godziny) - tymczasem na starcie mój terror miał to kompletnie gdzieś. Mój mały piesek nie dał się zgnieść mojemu stresowi. No i czy wspomniałam, że poza torem był absolutnie cudowny? Nie? To BYŁ CUDOWNY!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na zawodach treningowych z tego cyklu organizowanych przez DogCampus nie byliśmy pierwszy raz, więc tutaj jak dla mnie bez zaskoczeń. Organizacja bardzo dobra, wszystko zmieściło się w czasie. Jak zawsze fajna loteria fantowa ze szczytnym celem, miłe, ciekawe torki. Fajne nagrody dla najlepszych. Aż szkoda, że Zawody Dla Przyjaciela są tylko raz w roku ;) .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jestem zadowolona strasznie, strasznie i prze-mocno :) . Pi przeszedł moje najśmielsze oczekiwania (ja, człowiek małej wiary), ja sama nie przeszkadzałam mu tak bardzo jak czasem potrafię (wow, Zuza, wow), cele bardziej spełnione niż nie. To czego zdecydowanie potrzebujemy to otrzaskania i jeżdżenia, startowania. Ja żeby ogarnąć swój ogolony łeb a wraz z nim kończyny, Pikuś żeby rozwinąć skrzydełka - a co za tym idzie prędkość. Jak na pierwsze zawody było bardzo dobrze, zwłaszcza, że nie braliśmy udziału we wszystkich biegach i sporo musieliśmy czekać. Do tego średnio przespana noc (pewnie niechcący go budziłam), wczesna pobudka (tego Pikusie NIE lubią) no i brzydka pogoda. Pip biegał trochę nieśmiało, trochę zachowawczo - tu wychodzi brak doświadczenia i podejrzewam, że trochę zmęczenie i emocje. Ale to jest do wypracowania. To co najważniejsze to to, że pierwszy, najgorszy, krok za nami. I jakby tego było mało to jeszcze pozytywny ten krok! Mission completed! ;)</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-24136151008037409472015-05-06T14:21:00.001+01:002015-05-06T14:21:47.095+01:00Sezon czas zacząć?<div style="text-align: justify;">
Przyszedł czas na drobne uaktualnienie tego co się u nas dzieje. Mamy w końcu bardzo późny początek sezonu. A początki są... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
... trudne. Nudne. Brudne. Nie lubię. Właściwie powinnam napisać, że nie cierpię początku sezonu. Praktycznie zawsze przerabiam ten sam scenariusz i za nic w świecie nie potrafię (nie chcę?) się do niego przyzwyczaić. Scenariusz początku sezonu ma trzy zasadnicze punkty:</div>
<div style="text-align: justify;">
1. Początek roku - wszystko zapowiada się pięknie. Budujemy formę.</div>
<div style="text-align: justify;">
2. Już prawie sezon - forma zbudowana, dużo motywacji. Świetlana przyszłość przed nami.</div>
<div style="text-align: justify;">
3. Zaczynamy sezon - przeprowadzam się do gabinetu weterynaryjnego, wszystko wali się i pali, a w wolnej chwili (której naturalnie nie mam, ponieważ walczę ze skutkami armagedonu) może trenowanie? Hehe, jakie trenowanie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ad. 1. i 2.</div>
<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-P2dHib0L-tM/VUoTcHt07KI/AAAAAAAAAi0/HrLWKp3PWOw/s1600/_DSC0243.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-P2dHib0L-tM/VUoTcHt07KI/AAAAAAAAAi0/HrLWKp3PWOw/s1600/_DSC0243.jpg" height="212" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>fot. J.Biernat</i></td></tr>
</tbody></table>
Jestem bardzo zadowolona z zimowej pracy nad formą i kondycją. Przede wszystkim dlatego, że zimę przepracowaliśmy naprawdę sumiennie. Szczególnie jestem dumna, że udało mi się przebiegać właściwie cały ten okres (poza felernymi dwoma tygodniami) - to było dla mnie spore wyzwanie, bo nigdy wcześniej nie biegałam zimą i raczej do głowy by mi nie przyszło, że kiedykolwiek będę to robić i jeszcze to lubić. No a burasy, wiadomo, śmigały ze mną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Psy oprócz tego miały trochę 'siłowni'. Niestety plan na wydłużenie czasu nabijania masy trochę bardzo mi się rozjechał i ostatecznie wyszło tego jakoś 8 tygodni i kilka pojedynczych 'od czapy' treningów. Trochę szkoda, ale stało się, jak się stało. Prawda jest taka, że to co te treningi miały zrobić - zrobiły. Od strony czysto fizycznej nie byłam dla nich, nawet w trudnych warunkach, jakimś strasznym obciążeniem, ale czymś, z czym bez problemu dawały sobie radę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-rj09sTeMCV0/VUoTb9UFTEI/AAAAAAAAAiw/8uQOavrti8Q/s1600/_DSC0030.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-rj09sTeMCV0/VUoTb9UFTEI/AAAAAAAAAiw/8uQOavrti8Q/s1600/_DSC0030.jpg" height="209" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>fot. J.Biernat</i></td></tr>
</tbody></table>
Od stycznia do kwietnia Piks dzielnie trenował ze mną agilitki na hali, a gdy pogoda pozwalała to tłukł również slalom na dzielni. Fajnego kopa motywacyjnego dały mi te treningi i zarysowały to co udało nam się zrobić od końca lata. Zaczęliśmy robić wreszcie strefki.<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Vega w tym czasie wróciła do obi. Zaczęłam porządnie grzebać w zmianach pozycji i w zaczętym-ale-nie-skończonym przerabianym dostawianiem do nogi. Ogólnie wyszła cała masa rzeczy, które potrzebują poprawienia, odświeżenia, udoskonalenia, lub zmian. Przy okazji przerobiłam aspekt świadomości łap w dowolnej konfiguracji, a kto wie, jak bardzo Vega jara się możliwością podniesienia tylnej nogi, ten rozumie że było to spore przedsięwzięcie ;-) . Wszystko to dało pozytywny efekt w kwestii sklejania rozwalonej Verciowej psychiki (o czym pisałam w którymś poście).<br />
<br />
Jest motywacja, jest forma, jest pozytywne nastawienie, a więc czas na...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Ad. 3.<br />
To musiało nastąpić. Zaczęło się od plagi chorób różnych w kombinacji jedna po drugiej. To jest chyba coś czego najbardziej nienawidzę. Bo, że dużo martwienia się było i że dużo nerwów zjedzonych z tej okazji to chyba nie muszę mówić. Niby nie było to nic poważnego, a ot np. wirusówka. Taka ze sraczką, rzygaczką i przyśpieszonym trybem zrzucania kilogramów (wcale nie aż tak nadprogramowych). No i cóż z tego, że to niespecjalnie powalające schorzenie, jak negatywne efekty i tak będą, bo zaraz mamy spadek masy, przemęczenie psychiczne i wymęczenie fizyczne organizmu. Nic fajnego, zwłaszcza jak już wcześniej coś było nie tak - a oczywiście było, bo przecież z powodu wirusówki nerwów bym nie przejadała.<br />
Początek sezonu sportowego to zwykle też początek sezonu na cokolwiek co ludzie sobie wymyślą. Pojawia się słoneczko, robi się cieplej, nowa energia w gawiedź wstępuje i chęć do działań. I w efekcie, nawet jeśli we mnie żadna nowa niesamowita energia nie wstąpiła to ilość mojego wolnego czasu gruntownie zmalała. A przecież wszyscy wiemy jak szalenie niebezpieczne i niekorzystne jest życie w stresie!<br />
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-s9iVhxwBpNE/VUoUWnls39I/AAAAAAAAAjA/YYn13vIVhAg/s1600/DSC_0092.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-s9iVhxwBpNE/VUoUWnls39I/AAAAAAAAAjA/YYn13vIVhAg/s1600/DSC_0092.png" height="205" width="320" /></a>I tak w treningu - praktycznie każdym - porobiły nam się dziury, motywacja powiedziała, że wróci za jakiś czas, co zresztą i tak nie miało aż takiego znaczenia, bo na całe trenowanie czasu zostało trochę mało. Tym bardziej jest to wkurzające, że ja z tych, którzy takich 'wymuszonych' przerw nie lubią. I szkoda mi strasznie tego okresu, bo uważam, że byłby sprzyjający na lajtowe wprowadzenie się w nieco intensywniejszy tryb treningowy.<br />
<br />
No ale. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zwłaszcza, że w tym całym natłoku zdarzeń udało nam się wyskoczyć do Zuzolandii i podładować baterie. Teraz (tfu, tfu) wszystko jest okej i wygląda na to, że powinno być do przodu, w sensie że już w tym dobrym kierunku :-) . We mnie też wstąpiła odrobina pozytywnej energii i mam trochę nowych pomysłów (tak, na bloga). Mały, prywatny armagedon już za nami, motywacja wraca, czyli... Sezon można uznać za otwarty!<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Fk2Ag3hpyQM/VUoUXSiODLI/AAAAAAAAAjI/ZWKjQMZgiWk/s1600/DSC_0263.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-Fk2Ag3hpyQM/VUoUXSiODLI/AAAAAAAAAjI/ZWKjQMZgiWk/s1600/DSC_0263.png" height="218" width="320" /></a></div>
<br /></div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-48915089588686801672015-04-18T14:48:00.002+01:002015-04-18T14:48:54.134+01:00Poszukiwany: pies idealny<div style="text-align: justify;">
Pies idealny? Ale jak to? Przecież ideałów nie ma?<br />
<br />
Filmiki i zdjęcia z psami pokazują przekłamany, podkoloryzowany obraz, życie z psem przecież nie składa się z samych sukcesów i cukierkowych zdjątek. W ostatnim czasie pojawiła się więc swojego rodzaju opozycja wraz z postami o problemach i 'porażkach wychowawczych', a nawet konkursami na psy nie-idealne. To co w końcu z tymi psami? Fikające w powietrzu ideały to czy może poza kadrem cukierkowej fotki kryją się tylko krew, pot i łzy?<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><b>Kochane kłopoty</b><br />
<br />
<i>O problemach należy rozmawiać</i> - powie to zapewne co druga osoba, niezależnie czego problem dotyczy - życia osobistego, finansów czy psów. Rozmowa przecież pomaga, no i ogólnie, no skąd to zaskoczenie? To wręcz prawda ludowa. Rozmowa jak Amol, pomaga na wszystko i uczy grać na pianinie. Nie wiedziałeś tego? Oto Twoja szansa na poprawę swojego mizernego bytu.<br />
Tymczasem w psim światku zwykle już nawet nie o samą rozmowę chodzi. Nie mówisz/piszesz o problemach swojego psa? Kreujesz go na ideał, a siebie na świetnego szkoleniowca. Twierdzisz, że Twój pies nie sprawia problemów? Na pewno nie wychodzisz z nim na spacery, a jeśli już to z pewnością masz poważne problemy ze wzrokiem i interpretacją zachowania swojego psa. Twój pies fajnie pracuje na filmie? Na pewno wybrałaś tylko te 5-sekundowe urywki kiedy Wam wychodziło. No i kolejny hit: nie pisząc o problemach kreujesz nieprawdziwy wizerunek posiadania psa i dlatego trafiają one w nieodpowiednie ręce. Oczywiście możemy tak dalej, w nieskończoność nawet, ale... Wy tak serio?<br />
Są na świecie ludzie, którym nauczenie psa chodzenia na luźnej smyczy nie spędza snu z powiek, a sprawienie, żeby zwierzę które prowadzą mijało inne, bez wchodzenia w interakcje, nie jest przedsięwzięciem na najbliższe 10 lat. Naprawdę. Są tacy, którzy o problemach nie dyskutują ze wszystkimi, tylko zgłaszają się do konkretnej osoby po poradę i zaczynają robotę. Bez certolenia się. Są jeszcze inni, którzy w czasie gdy bloger podsumowuje kolejny miesiąc, w którym pracował nad przywołaniem i zrobił milowy krok zapinając psa na linkę, przerabiają 5, 10 a może i 20 psów i ich właścicieli z tym problemem. I naprawdę są też tacy, którzy mogą wstawić swój filmik bez 'cenzury' i naprawdę będą mieli zajebiste psy i będą z nimi zajebiście pracować. Skoro więc w Internecie istnieje wszystko łącznie z jednorożcami, to czemu niektórych tak bardzo dziwi fakt, że istnieją też ludzie bardziej doświadczeni i po prostu lepsi od innych w szkoleniu psów, a nie będący jednocześnie legendą na miarę Trkman'owej?<br />
Nie mam nic przeciwko pracy we własnym zakresie, oraz nie mam nic przeciwko dokumentowaniu postępów czy cieszenia się z sukcesów, mam za to coś przeciwko wypisywaniu bzdur. Nie opisuję problemów ze swoimi psami z kilku powodów - oczywiście po pierwsze dlatego, że jestem świetnym szkoleniowcem oraz po drugie, dlatego że moje psy w większości problemów nie sprawiają (i wiadomo jedno wynika z drugiego). Nigdy nie czułam potrzeby dzielenia się swoimi 'nieszczęściami' z każdym przypadkowym człowiekiem. Jeśli mam jakiś problem z psem, którego nie potrafię rozwiązać sama<span style="font-size: x-small;"> (chociaż wiadomo że to teoria tylko, bo świetnym szkoleniowcom to się nigdy nie zdarza)</span> to, owszem, problem omawiam, ale tylko z tymi, o których uważam, że wiedzą więcej i mogą mi pomóc. A potem zaczynam pracować. A potem nie mam już o czym pisać. Nie szukam w internecie rad, ani dyskusji, nie interesuje mnie pomoc innym na bazie mojego przypadku. <i>Mój</i> przypadek, jak sama nazwa wskazuje, jest mój i w większości na tym polega problem. Zasadnicza różnica zawiera się tu: <i>mój</i> to nie to samo co <i>Twój</i>. I jednocześnie jest przyczyną dla której moja metoda nie będzie dobrana do Ciebie, twojego psa i Waszych problemów. Więc nie powinieneś drogi Czytelniku, swojego pocieszenia, złotego środka i cudownej instrukcji szukać w internecie <span style="font-size: x-small;">(ale wskazówek już jak najbardziej)</span>, ale u doświadczonego szkoleniowca, który będzie widział Waszą pracę, zinterpretuje Wasz problem, pozna Ciebie i Twojego psa. Oczywiście jest szansa, że moje problemy są podobne do Twoich, ale to nadal szansa, która może przynieść więcej szkody niż pożytku. W końcu zawsze mogę być oszołomem i tak naprawdę nie wychodzić z psami na spacery, mieć problemy ze wzrokiem i interpretacją psiego zachowania.<br />
<br />
<b>Jakiego koloru jest sukienka?</b><br />
<br />
Wiele psów, także tych sportowych, to psy z problemami. Często całkiem dużymi. Psy świetnie potrafią rozgraniczyć sytuacje, i praca może wyglądać cudownie, podczas gdy życie poza placem wcale nie musi być takie kolorowe. Nie ma to nic wspólnego z kreowaniem fałszywego wizerunku - tak po prostu jest. Sama znam kilka takich przypadków. W tym sukę, która, gdy ją poznałam, nie była w stanie znieść obecności człowieka w promieniu 10m i po przekroczeniu magicznej bariery przez "obcego" o pracy nie było mowy. Po niecałym pół roku pracy dziewczyny pokazały się na pierwszych pokazach na wystawie krajowej (tak, na małym ringu gdzie tylko taśma odgradzała ją od ciasnego wianuszka widzów), w zeszłym roku startowały (wreszcie!) w zawodach agility w Warszawie. Nikt w żaden cudowny sposób nie wyleczył tej suki z lękliwości - dziewczyny po prostu zainwestowały w swoją relację - zbudowały wzajemne zaufanie dzięki pracy nad posłuszeństwem, frisbee, a potem agility. Oczywiście pomogło też to, że trafiły na dobrego szkoleniowca, że suk ma fajne popędy i że przewodniczka jest spokojną i cierpliwą osobą. Suczka nadal nie da się pogłaskać obcej osobie, a czasami czegoś się wystraszy - jednak myślę, że żadnej z nich nie sprawia to większego kłopotu. Problemy suczki są tylko jakimś (<b>nie najważniejszym</b>), choć dobrze poznanym, elementem układanki. Układanki, którą same sobie ułożyły i którą akceptują.<br />
Prawidłowa relacja pomiędzy psem a przewodnikiem powinna być podstawą. Nie jest łatwa do wypracowania, ale jest fundamentem dla naszego porozumienia. A koniec końców przez pryzmat jakości tego porozumienia będziemy patrzeć na nasze życie z psem. Natomiast to co widzimy i myślimy sobie o czyimś życiu nadal jest tylko tym, co widzimy i myślimy, a więc niekoniecznie całą prawdą.<br />
<br />
<b>Jak Pani nie wstyd?!</b><br />
<br />
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Moje psy nie umieją chodzić na smyczy - nigdy o tym nie napisałam, bo jest to dla mnie rzecz kompletnie obojętna. Jedni złapią się za głowę - jak można tak żyć, toć to wstyd i porażka wychowawcza. Dla kogoś być może - ja nie płaczę w poduszkę. Nigdy nad tym jakoś specjalnie nie pracowałam, więc nie umieją. Nie przeszkadza mi to, więc nadal nie pracuję. Szczęśliwie ci, którzy by się wstydzili nie muszą wychodzić z moimi psami ;-) .<br />
Jest mi za to totalnie wstyd, gdy moje psy z mojej winy, bez pozwolenia, podejdą do obcego psa. Zdarza się to bardzo rzadko, ale traktuje to jako złamanie podstawowej zasady szacunku do drugiej osoby spacerującej z psem. I niemiłosiernie denerwuje mnie, gdy ktoś tej zasady nie przestrzega wobec nas. Wstydem jest dla mnie to, że ktoś może nie pomyśleć o tym, że dwa piesecki, na smyczy czy bez, nie powinny się kontaktować ze sobą, ale nie to, że ktoś psa tego nie nauczył. To jego broszka jak ułoży sobie życie. W końcu - tak jak u mnie ze smyczą, komuś wcale nie musi przeszkadzać polowanie na własnego psa, gdy tylko na horyzoncie coś, lub ktoś się pojawia.<br />
Pracuję z kundlem i terrierem i jestem bardzo zadowolona - <i>och oklaski, bo nie z borderem/wpisz inną rasę</i>. Nie wiem nad czym tu piać. Vega jest tytanem pracy i robienie z nią czegoś jest po prostu czaderskie i praktycznie zawsze takie było. Pikusia wybrałam świadomie, więc skąd podziw - chciałam, mam i naprawdę praca z nim to żaden wielki wyczyn. To nadal pies a nie jadowita kobra, która ma tańczyć do muzy z fujarki, na której nie umiem grać. Zwłaszcza, że węży się boję ;-) .<br />
<br />
<br />
<b>Gdzie jest Wally? - czyli rzecz o prawdzie najprawdziwszej</b><br />
<br />
Wrzucając cukierkową fotkę swojego psa często, po prostu, myślimy o nim sentymentalnie, składając filmik wybieramy najlepsze naszym zdaniem momenty - bo czy, szczerze, sprawia Wam frajdę oglądanie snującego się, średnio zainteresowanego całym zamieszaniem psa na filmiku, albo jeszcze lepiej takiego, który rzuca się na każde napotkane istnienie i ignorującego właściciela? Czy jest coś złego w tym, że chcemy oglądać rzeczy dobre, ładne i miłe? Mnie wydaje się to raczej dość naturalne. Tak samo jak to, że niektóry lubią się chwalić, a niektórym pomaga wielogodzinna rozmowa o problemach. Nie oznacza to, że naginamy rzeczywistość. Przecież zdjęcia czy filmiki robimy dla przyjemności, podobnie jak dla przyjemności pracuje się z psem. Owszem, czasami ta praca jest jak orka na ugorze, czasami jest trudno, brudno i niewesoło, ale czy jest to powód dla którego powinniśmy umniejszać wartość tych najfajniejszych chwil? W końcu za każdą, nawet najprostszą, sztuczką stoi czyjaś praca i zaangażowanie.<br />
Ok, można tutaj powiedzieć o odpowiedzialności, uświadamianiu o drugiej stronie medalu - posiadanie psa to nie sielanka. Mnie za to wydaje się, że w dużej mierze jednak jest tak, że jak mówi przysłowie: <i>jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz</i>. Zwłaszcza, że znakomita większość problemów z psami nie bierze się stricte 'od nich', a zaczyna w nas, czyli właścicielach. Nikt inny oprócz adoptującego nie ponosi winy za to, że wybór padł na psa lękliwego, nie jest winą psa, że nie rozumie źle dobranej czy nieumiejętnie stosowanej metody szkoleniowej, wreszcie nie jest niczyją winą to, że psy są różne i stawiają przed nami różne wymagania. Cała sztuczka jednak polega na tym, aby wymagania te zrozumieć i nauczyć się z nimi funkcjonować.<br />
<br />
<br />
<b>Pies idealny?</b><br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-ycUe8DrRkSI/VTJaz7Rb6kI/AAAAAAAAAiQ/UxYY5AcCdq8/s1600/p162.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-ycUe8DrRkSI/VTJaz7Rb6kI/AAAAAAAAAiQ/UxYY5AcCdq8/s1600/p162.jpg" height="320" width="221" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Z. Łada</td></tr>
</tbody></table>
Dla niektórych moje burki będą nieokrzesanymi dzikusami, dla innych wzorem cnót. Mam to w nosie, mnie żyje się z nimi bardzo dobrze. Uwielbiam swoje psy, ze wszystkimi ich przywarami i zaletami. Owszem, czasami mam ochotę przeprowadzić podwójną dekapitację, i miewam wrażenie, że życie z dwoma kompletnie różnymi psami to włażenie pod niekończącą się górę, ale przecież nie wiedzielibyśmy jak nam jest razem dobrze, gdyby czasem nie bywało źle!<br />
Kiedyś, pewien poeta napisał: "<i>(...) byliby doskonali, lecz wad im zabrakło.</i>", więc może jednak te doskonałe i idealne psy to nie taka bujda ;-) .</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-85740186203847305432015-04-06T23:16:00.003+01:002015-04-06T23:16:55.849+01:00D-Z-I-E-W-I-Ę-Ć<div style="text-align: justify;">
Dziś <span style="font-size: xx-small;">(wczoraj? nie wiem z jaką datą post się doda) </span>Vegsonik kończy 9 lat. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miałam chyba miliard pomysłów na tę notkę <span style="font-size: xx-small;">(łącznie z filmikiem hahahaa... ta)</span>, bardziej lub mniej patetycznych, ale tak naprawdę - bardzo dużo i bardzo długo musiałabym pisać, żeby się wypisać na jej temat. Ale żeby nie było tak zupełnie pusto stwierdziłam, że uchylę rąbka tajemnicy tym, którzy Vegsonika osobiście bliżej nie poznali. Oto więc 9 faktów na temat Verci!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
1. Nie wiem zupełnie czemu wszystkich to dziwi, ale w wolnych chwilach Vega bardzo lubi się przytulać. I być głaskaną po głowie, zwłaszcza między oczami. I po brzuchu. Przy okazji uwielbia też lizać, lizać, lizać i jeszcze trochę lizać. I trącać łbem rękę, w której trzymasz kubek z herbatą, gdybyś zapomniał, że masz głaskać.</div>
<div style="text-align: justify;">
2. Vega panicznie boi się obcinania pazurów oraz grzebania w uszach. Od zawsze. Co ciekawe o tym pierwszym dowiedziałam się dopiero 2 lata temu, kiedy po raz pierwszy w jej życiu byłam zmuszona to zrobić.</div>
<div style="text-align: justify;">
3. Gdybym miała wybrać, który sport jest jej ulubionym to wybrałabym (chyba) tropienie. Chociaż podejrzewam, że Verci jest trochę obojętne co będzie robić - ważne żeby robić i żeby były piłeczki i żarciu.</div>
<div style="text-align: justify;">
4. Mówi się, że psy nie lubią cytrusów. Vega pogardzi bananem i jabłkiem, za to chętnie zje pomarańczę albo mandarynkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
5. Zdecydowanie uwielbia facetów, mimo że praktycznie przez całe swoje życie więcej doczynienia miała z babami. Potrafi wyć z radości gdy widzi jednego z moich przyjaciół (płci męskiej oczywiście).</div>
<div style="text-align: justify;">
6. Są tylko dwa psy, z którymi Vega potrafi się bawić. Z Pikusiem potrafi się bawić zabawką, Szopik natomiast był jedynym z psem, z którym potrafiła się przepychać i ganiać (tylko w domu). Ciekawostka w tym wszystkim jest taka, że Szop i Vega szczerze się nienawidziły (czytaj - chciały się wzajemnie eksterminować) na początku znajomości. </div>
<div style="text-align: justify;">
7. Vega nie umie leżeć/spać na plecach - a jeśli już to tylko przez krótką chwilę. Ma dość wąski i karpiowaty grzbiet i bez "podpórki" po prostu wywraca się na bok.</div>
<div style="text-align: justify;">
8. Jest kilka słów na które Vega kręci głową. Niektóre są oczywiste - <i>piłeczka</i>, <i>spacerek</i>, <i>tunel</i>, inne trochę mniej - <i>wazon</i>, <i>jajka</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
9. Uwielbia spać pod kołdrą, nawet w najgorętsze lato (ale tylko w nocy). Jeśli też istnieje możliwość spania na moich ubraniach - na pewno uwali się właśnie tam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-zQSr6-2j6a0/VSMDKyGuHbI/AAAAAAAAAh0/KBgVJwifs_M/s1600/_MG_8135.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-zQSr6-2j6a0/VSMDKyGuHbI/AAAAAAAAAh0/KBgVJwifs_M/s1600/_MG_8135.png" height="206" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wszystkiego najlepszego mój Parszywku, Zgredku, Mrówkojadzie, mój Miszczu! Bądź zdrowa i nadal taka zwichrowana, bo o dużo piłeczek, biegania i żarcia nie musisz się martwić :-) .</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-46607078926055205392015-03-09T23:31:00.001+00:002015-03-09T23:31:31.191+00:00Gdyby tylko...<div style="text-align: justify;">
Kilka lat temu, gdy treningi z Verosią były dla mnie już chlebem powszednim, myślałam sobie, że, w zasadzie, byłoby fajnie gdyby więcej ludzi przychodziło ze swoimi psami na szkolenia, że dla psów byłoby super, gdyby więcej osób zainteresowało się jakimś sportem i chociaż spróbowało z czym to się je. Że wtedy wzrosłaby świadomość, że właściciele lepiej rozumieliby swoje zwierzęta, w związku z czym te ostatnie byłyby szczęśliwsze, mniej sfrustrowane, grzeczniejsze. I z pewnością świat byłby lepszym miejscem, gdyby tylko...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie sądziłam, że moje "gdyby tylko" może nastąpić tak szybko... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><span style="text-align: justify;">Nie sądziłam, że moje "gdyby tylko" może nastąpić w takiej formie.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wydawało mi się, że jeśli ktoś zainteresuje się jakimiś działaniami z psem to, z automatu, postara się poszukać dobrego szkoleniowca, trenera, lub kogoś kto już w temacie działa i posiada chociaż elementarną wiedzę. Że, no nie wiem, że to wszystko będzie po prostu miało ręce i nogi, i że dzięki temu właśnie wzrośnie świadomość. I był to zasadniczy błąd w moich przemyśleniach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bo oto, w moim odczuciem przynajmniej, mamy doczynienia z sytuacją, w której owszem wiele osób zainteresowało się i nawet robi coś z psem, ale już niekoniecznie poświęciło choć chwilę czasu na to jak, po co, z kim, kiedy, gdzie to robić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie kieruję tego postu do nikogo personalnie, nie chcę nikogo oceniać czy piętnować. Nikogo też nie chciałabym zniechęcić do rozpoczęcia szkolenia, treningów czy jakiejkolwiek pracy z psem. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na jakość tych działań.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Piłka gimnastyczna - absolutny must have tego roku. Jeśli w filmiku o psie nie ma piłki gimnastycznej, to musi to być filmik sprzed kilku lat. Nie ma innej opcji. Pies powinien być umięśniony, powinien trzymać równowagę, powinien być "pakerem". No a droga do tego, rzecz jasna, prowadzi przez piłkę gimnastyczną. Fajne to, kolorowe, wygodne, w domu można. Obrociki, zmiany pozycji i koniecznie wiewiór, a pies jak heros z greckiej wazy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale to, że piesek nie wie gdzie i ile łapek ma, że piesek trzęsie się i spada przy każdej okazji, że temu piesku oczy wychodzą, bo tak bardzo stara się, a jest już zmęczony. Albo że jest małym pupsem. No cóż, to już są takie mankamenty, które przecież wymagają "treningu". </div>
<div style="text-align: justify;">
Mało kto pewnie myśli o tym, że ten telepiący się i spadający obraz nieszczęścia na kolorowej piłce raczej nie "pakuje", a wręcz odwrotnie - pali mięśnie. Mało kto też pewnie zastanawia się cóż właściwie chce uzyskać poprzez ćwiczenia na piłce - poza, mistycznym "umięśnieniem". No i co po treningu?<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
On jest <i>gotowy fizycznie. </i>Oczywiście to zdanie wcześniej czy później dotyczy każdego szczeniaka. To takie zdanie, które mówi, że ten szczeniak już coś <i>może</i>. Bo jest zborny, bo kontroluje swoje łapy, bo... No właśnie, bo wszystko, tylko czy gotowy fizycznie trochę nie kłóci się z <i>rosnący</i>? Bardzo dużo dyskusji wywołuje temat wyczynowego trenowania dzieci, ludzie spuszczają się nad 2-letnim zajeżdżonym koniem, ale gdy chodzi o psa nikt nie dziwi się, że kilkumiesięczny pups trzaska pełną huśtawkę albo skacze ponad metr nad ziemię za frisbee, które już trenuje. Śmieszne w tym wszystkim jest to, że nad wyczynowym treningiem dzieci czuwają profesjonaliści, z trwogą patrzy się na młodego zajeżdżonego konia nawet jeśli ma pracować w rekreacji, ale jest luźno, gdy to pies ma trenować wyczynowo. No cóż... Był gotowy fizycznie w wieku kilku miesięcy, będzie miał kilka lat, to... Będzie na emeryturze?<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Robimy kondycję! Wiadomo, że wytrzymałość to coś ważnego. Zwłaszcza, gdy gdzieś w tle pobrzmiewa słowo "sport". A najlepszy na kondycję jest rower. Albo bieganie, albo pływanie. Albo piłka. Zacnie, bieganie przecież jest naturalne więc każdy może. To jest tak naturalne, że nagle zrobienie 20km przy rowerze nikomu nie zrobi, tak samo jak moczenie tyłka w morzu zimą. Przecież pies sam wchodzi! Małe papi może ciągnąć rower, przecież to tylko krótki dystans. A potem zrobimy tydzień przerwy, albo dwa. A zwykły spacer? Jaki spacer? No przecież jest błoto. A w domu fitness piłka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Takich przykładów (choć te opisane są dość ogólnie i trochę przesadnie) jest wiele i można je mnożyć bez końca. Problem jednak nie tkwi w tym, że to piłki zabijają pieski, a każdy skok wykonany przez szczeniaka to prognoza rychłej śmierci z powodu gwałtownej dysfunkcji wszystkich stawów. To nie bieganie czy rower są złe. Zła jest przesada, zła jest butna postawa "wiem najlepiej" lub "nie znam się, ale...", zła jest brawura, nieświadomość i wreszcie niewiedza. Zwłaszcza ta NIEwiedza, pisana przez duże N, i jeszcze równie wielkie I i E. I nie bez powodu pisana właśnie tak, bo taka NIEwiedza jest na NIE - NIE dowiem się, NIE zapytam się, NIE nauczę się, NIE jestem w błędzie, NIE przyjmę rad, NIE posłucham oraz NIE pouczaj mnie.<br />
<br />
Apeluję więc - nie przestawajcie ćwiczyć z psami, róbcie kondycję, umięśniajcie je, pracujcie ze szczeniakami. Ale bądźcie przy tym ciekawi - chcijcie wiedzieć jak to zrobić, żeby zrobić to dobrze, bądźcie cierpliwi - dajcie czas, nie gońcie za innymi, bądźcie rozważni - to trening rozłożony w czasie przynosi najlepsze rezultaty. Wreszcie - pytajcie, gdy czegoś nie wiecie - w Polsce mamy naprawdę wiele życzliwych i mądrych osób, które dzielą się z innymi wiedzą nie tylko na warsztatach, treningach i seminariach. Czasami wystarczy tylko... Chcieć.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://i1025.photobucket.com/albums/y319/czipsypaprykowe/forum/P9272864_zps30d1d0bb.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://i1025.photobucket.com/albums/y319/czipsypaprykowe/forum/P9272864_zps30d1d0bb.png" height="220" width="320" /></a></div>
<br />
Sport zawsze jest odpowiedzialnością. Sport ze zwierzęciem - w moim odczuciu - jeszcze większą. A ta odpowiedzialność wcale nie kończy się w tym samym momencie co trening.</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-47623770455432611852015-03-03T13:03:00.000+00:002015-03-03T13:04:30.740+00:00Foto-post<div style="text-align: justify;">
Wszyscy trąbią o wiośnie i jej cudownościach, ale mi aparat udało się dorwać w bardzo ponury dzień (chociaż spacer wcale nie był ponury!). Zapraszam więc na niewielką dawkę ciemnej i mglistej wiosny z moimi burkami sponsorowanej przez Paulinę, Józefinę i Inkę ;-) . </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">I tak, to będzie post z samymi zdjęciami :D !</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm9.staticflickr.com/8638/16703968855_c0f0e7cdc9_o.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://farm9.staticflickr.com/8638/16703968855_c0f0e7cdc9_o.png" width="201" /></a><a href="https://farm9.staticflickr.com/8653/16702691781_d3a6c0337a_b.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://farm9.staticflickr.com/8653/16702691781_d3a6c0337a_b.jpg" width="212" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm9.staticflickr.com/8590/16517855979_a8c9885879_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="216" src="https://farm9.staticflickr.com/8590/16517855979_a8c9885879_b.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm9.staticflickr.com/8646/16702689931_daf1c74170_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="208" src="https://farm9.staticflickr.com/8646/16702689931_daf1c74170_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm9.staticflickr.com/8621/16516582870_3536f7deeb_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://farm9.staticflickr.com/8621/16516582870_3536f7deeb_b.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm9.staticflickr.com/8682/16516403378_dd77578a9e_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="211" src="https://farm9.staticflickr.com/8682/16516403378_dd77578a9e_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm9.staticflickr.com/8606/16678052326_188682d1bb_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="192" src="https://farm9.staticflickr.com/8606/16678052326_188682d1bb_o.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">P.S.: Powiem szczerze, że jestem rozczarowana możliwościami jakie oferuje blogger pod kątem modyfikowania postu ze zdjęciami.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-62005934888229265742015-02-15T21:44:00.001+00:002015-09-09T22:46:09.101+01:00Nienawistna oda, czyli 10 powodów dla których niecierpię ludzi z psami<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm1.staticflickr.com/739/21092940058_1ef4da8de0_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://farm1.staticflickr.com/739/21092940058_1ef4da8de0_o.png" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Chyba nikogo nie zaskoczę, jeśli napiszę, że mam psy. Idąc z nimi na spacer staram się, żeby, owszem, były to chwile mile spędzone, ale też bezpieczne i komfortowe dla moich burków. Wyznaczam więc pewne zasady, które mają im i mi zapewnić spełnienie tych trzech kryteriów. Chcę, abyśmy razem byli niekłopotliwymi użytkownikami świata. Prawda jest jednak taka, że stajemy się najbardziej kłopotliwymi spacerowiczami, a najbardziej przeszkadzamy... Innym właścicielom psów. Dlaczego? Ano dlatego, że nie pozwalamy się traktować jako wspólne dobro, z którego korzystać mogą wszyscy i to na dodatek wedle własnych upodobań.<br />
<br />
O tyle, o ile na głupie komentarze o Reksiu, o tym, że na pewno pracuję w schronisku i tym podobne mogę machnąć ręką, o tyle jest przynajmniej 10 razy tyle takich, które doprowadzają mnie do białej gorączki. Niniejszym przedstawiam więc TOP10 promyczków słońca, które rozjaśnią nawet najpochmurniejsze dni.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
1. <b>Idź się przywitaj z pieskami.</b><br />
Bez wątpienia na świecie są trzy naprawdę smutne rzeczy: zakończenie "Lassie wróć", <a href="http://howsyourrobot.com/wp-content/uploads/2012/05/Rain-Dog-2.jpg">to zdjęcie</a>, oraz to, że jakieś pieski, gdzieś na świecie, mogą się minąć i nie witać się. O ile w pierwszych dwóch wypadkach większości społeczeństwa, przynajmniej, udaje się ukryć łzy, o tyle w tym ostatnim - wybuchom histerii, łzom goryczy i tupaniom oburzoną nogą nie ma końca. Takie postępowanie przecież się nie godzi i jest na to mnóstwo argumentów począwszy od "<i>on chce się tylko przywitać</i>", przechodząc przez "<i>psy muszą się SOCJALIZOWAĆ</i>", a kończąc na "<i>ona chce się bawić!</i>". To czego potrzebują moje psy - wiadomo - jest niczym wobec powagi wymienionych wyżej argumentów.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2. <b>Piesek czy suczka?</b><br />
Już prawie jestem w ogródku, już prawie witam się z gąską - no bo przecież i jedno i drugie mam przecież, ale... Próżne me nadzieje: "<i>to proszę zabrać pieska, bo mój tylko suczki lubi</i>".<br />
<br />
3. <b>(cisza)</b><br />
Proszę się nie kłopotać i nie wołać pieska - zapewniam, że czuję się bardzo komfortowo kiedy Pani rozpędzony i obśliniony nowofundland galopuje prosto na mnie i moje pieski na tym wąskim moście.<br />
...<br />
Nie, nie musi Pani dziękować, że złapałam Pani obślinionego nowofundlanda zanim zjadł Pikusia. To naprawdę żaden problem, w zasadzie to świetnie się bawiłam robiąc to właśnie na moście.<br />
<br />
4. <b>Perła! Jak Ty się zachowujesz! Nunu!</b><br />
Świadomość wymierzonej sprawiedliwości (czytaj - umoralniającej przemowy do psa na temat psiego savoir vivre koniecznie z grożeniem paluszkiem włącznie) - czyż nie jest to stokroć lepsze, niż jakieś tam burknięte "przepraszam"? Przecież nic lepiej nie rekompensuje stresu z-moich-psów-zostanie-miazga, jak pewność, że winnemu się dostanie... Porządny opieprz. W końcu nic nie cieszy bardziej, niż cudza krzywda!<br />
<br />
5. <b>Użytkowanie Flexi: level master</b><br />
Ależ oczywiście, już wchodzę na tę ścianę, aby Państwa ratlerek mógł swobodnie korzystać ze swoich 8m rozciąganej smyczy, na 3 m chodnika i całym trawniku. Ależ nie, wcale nie przeszkadza mi, że Państwa piesek wchodzi w dupki moim psom, proszę się nie krępować i nadal dawać się ciągnąć tej monstrualnej bestii na zablokowanej smyczy.<br />
<br />
6. <b>A one się nie gryzą?</b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://data1.whicdn.com/images/57517186/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://data1.whicdn.com/images/57517186/large.gif" height="180" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Wiedziałam, że o czymś zapomniałam kiedy wpuściłam je wszystkie do samochodu...<br />
<br />
7. <b>Przecież Pani też ma psy!</b><br />
Wiadomo powszechnie, że posiadanie własnych psów jest synonimem przyzwolenia na to, aby obcy pies szarpał Cię za Twoje różowe getry do biegania. Albo inną część garderoby. Albo chociaż ślinił.<br />
<br />
8. <b>Odpowiedź brzmi: "jak to?!"</b><br />
Czasem wydaje mi się, że wyrażenie: "proszę zabrać psa" ma jakieś ukryte znaczenie. To na pewno jedno z tych szalenie obraźliwych znaczeń.<br />
<br />
9. <b>Aportować każdy może...</b><br />
cudzą piłkę też. On sobie tylko z nimi pobiega i połapie. Wiadomo, bez krępacji. Psy podzielą się piłką, a my, właściciele, może bielizną? Najlepiej tą którą ja mam na sobie - proszę sobie tylko ponosić.<br />
<br />
10.<b> Biedne, zmęczone pieski.</b><br />
- Widzisz, Max... - rzecze smutno właściciel do labradora o masie, na oko, coś pomiędzy młoda orka a duży manat. - Ty nic nie musisz, a one, biedaki, ciągła musztra... A teraz przestań już się szarpać i chodź. No nie kładź się. No chodź. Max! Idziemy! Nie będę cię ciągnął, Max! Idziesz! Max?!<br />
<br />
Szanuj innych, a też będziesz szanowany? Być może, ale w tym świecie na drugim końcu tęczy, zwłaszcza, gdy mówimy o "'psiarzach". Bo co dziwne - z ludźmi bez psów naprawdę rzadko mam jakiekolwiek problemy, a nawet wręcz przeciwnie - często słyszę słowo "dziękuję", pochwały na temat wychowania i zachowania psów. Być może jest tak dlatego, że oni, podobnie jak ja niekoniecznie życzą sobie kontaktu z niewychowanym Maxiem, i agresywną Perełką, które przecież "chcą się tylko przywitać".<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z wielkim bólem postanowiłam, że jednak posty na stronie głównej nie będą wyświetlały się w całości, bo są zbyt długie i obawiam się, że rozsypuje to kompozycję bloga. Postanowiłam, że wprowadzę opcję "czytaj dalej", ale proszę Was o opinie, czy nie jest to zbyt uciążliwe (mnie osobiście denerwuje) i czy nie poszukać innego rozwiązania?</div>
</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-34621154316600872762015-02-09T23:43:00.003+00:002015-09-09T22:27:14.753+01:00Mój run-team<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5651/21093583349_0f3d4c2e9e_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://farm6.staticflickr.com/5651/21093583349_0f3d4c2e9e_o.png" width="320" /></a></div>
<br />
Ostatnimi czasy sporo mówi się (pisze, na blogach) o bieganiu z psem. Ja też biegam. Z psami. I też coś napiszę, a co!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie jestem wieloletnim biegaczem, nie robię tego od zawsze, mało tego, większość życia mój kontakt z bieganiem ograniczał się do niecierpienia go, mniej lub bardziej, ale jednak. Tymczasem w zeszłym roku... Zepsułam rower. Kolejka do serwisu była co najmniej przerażająca i... Tak lekkie zauroczenie (biegałam wtedy od jakiś 2 miesięcy) przerodziło się w wielkie love story. Tzn. najpierw pożyczyłam pas do biegania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No właśnie - pas. Do pasa amortyzatory i psy. Psy ciągną, a ja ciągnę się za nimi. Wydawałoby się, że to zupełnie proste i, że nie ma w tym żadnej większej filozofii. One biegną, ja biegnę - gotowe. Tymczasem jednak im dłużej biegam tym bardziej jestem zafascynowana ich relacjami i podziałem ról. Bo role wybrały sobie same.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na mój psi team składają się trzy burasy:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Vega</b> - ta z profesurą. Vegson biega i ciągnie praktycznie od zawsze. I jest w tym dobra. To fundament teamu. Ciągnie równo, mocno i chętnie bierze ciężar na siebie. Naturalnie sama potrafi wybrać tempo, najlepszą ścieżkę, i w razie, gdy męską część drużyny dopadnie głupawka, potrafi ich sprowadzić na ziemię (lub w zakręt). Idzie jak w dym w każdym terenie. Czasami też idzie jak czołg, i w ogóle nie przeszkadza jej, że skręciłam parę kroków temu. Innym razem idzie jak wyścigowy anglik, który dostaje piany, gdy tylko na horyzoncie pojawia się element, który <strike>można</strike>... należy PRZEścignąć (najlepiej natychmiast i najlepiej pogonić do tego pozostałych).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Pikuś</b> - ten od emocji i motywacji. Jeśli ktoś wprowadza napiętą atmosferę to właśnie on. Podczas biegu raczej niepozorny, głównie z racji wzrostu, za to przed biegiem... Prucie się, podgryzanie, skakanie, warczenie, szarpanie, działa po prostu jak emocjonalno-motywacyjna ładowarka na pozostałe psy. Jego wzrost ma też efekt uboczny - Piks zwykle biegnie za Greenem i Vegą, a więc sama jego obecność jest motywatorem do szybszego przebierania nogami. Poza tym na pewno nosi w ekiwpunku jakiś talizman, który daje +10 do plątania się w linkę w najmniej-oczekiwanym-momencie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Green</b> - ten czuły. Green jest borderem i jak na takiego przystało ma serduszko na łapce. To ten najuważniejszy, ten rozważający wszystkie "za" i "przeciw" i ten ostrożny. To ten, który gdy słyszy, że ujeżdża mi noga ogląda się, to ten najczulszy na komendy. Ale jak to z romantycznymi, czułymi duszami bywa, tak i on daje się czasem za mocno ponieść w przypływie emocji. Czasami angażuje się aż za bardzo, czasami też powiewający język i pęd powietrza zatykają mu uszy. Zwykle jedno łączy się z drugim, i jakoś tak obwód dotyczący zaangażowania zdaje się kompletnie wyłączać zdolności słyszenia. Efekt tego jest taki, że Green łatwo się spala takim ekscesem, bo naturalnie potem bardzo przeżywa to jaki był niegrzeczny (na tym etapie wraca łączność z bazą, ale głowa ogólnie ledwo zipie) i to jak za dużo siły zużył bez sensu (na tym etapie natomiast trochę umierają nogi) na pędzenie na pierwszym odcinku. Jeśli jednak Pi-ładowarka nie przepala mu styków pracuje dobrze, pewnie i uważnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W praktyce Vega odpowiada za napęd i przyczepność gdy potrzeba, Pikuś to wsparcie psychiczne, Green - kierownica. Prawdą jest, że nie są to role idealnie dobrane, ale gdybym to ja miała decydować - ustawiałabym ich tak samo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W idealnym świecie natomiast...<br />
Vega byłaby, ze swoją pewnością i doświadczeniem, dobrym liderem, gdyby nie uciekała w bieganie w stylu <a href="http://5.s.dziennik.pl/pliki/4464000/4464293-kto-rosomak-643-385.jpg">pojazd-bojowy-rosomak-w-natarciu</a>. Szkoda też byłoby stracić część jej siły na rzecz szybkości, bo zdecydowanie jest psem najsilniejszym ze wszystkich trzech.</div>
<div style="text-align: justify;">
Green, w idealnym świecie, mógłby biec zaraz za liderem. Jest wystarczająco uważny, zdecydowanie szybszy niż silny. Niestety w rzeczywistym świecie nie mam sań, ani hulajnogi, to co mam natomiast to za mało psów, żeby móc go tak usytuować. Jedyne co z tego idealnego świata mogę mu zaserwować to pozycję na przedzie, gdzie jego dokładność i szybkość znajdą zastosowanie. Cały czas zdobywa doświadczenie, liczę więc, że jego pewność jeszcze wzrośnie i będzie to kolejny plus do puli. Dodatkowo ciągle staram się budować jego siłę i pracować nad wyborem odpowiedniego tempa, żeby trochę go uwszechstronnić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pikuś... Jest za mały. Nawet jak na idealny świat. Ta niekonwencjonalna, którą sobie sam wybrał, jest po prostu... Najlepsza ;-) .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Nasz team dopiero się buduje i dociera, i jestem ciekawa jak sytuacja rozwinie się dalej. Póki co pogoda stawia przed nami ciągle nowe wyzwania, bo na tym etapie, np. bardzo niepewne dla mnie podłoże jest też niezłym sprawdzianem dla psów (zarówno pod kątem posłuszeństwa jak i samej techniki wspólnego biegu z człowiekiem na końcu). Nie możemy więc narzekać na nudę i na brak rozrywek. A przecież do tego dochodzi jeszcze kondycja, kondycja i jeszcze raz kondycja :-) .<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To co napisałam, to oczywiście mały skrawek tego, co składa się na nasze bieganie. Ten rower (zepsuty, tak ten) na początku wcale nie jest taki zupełnie bez znaczenia, tak samo jak pas, amortyzatory czy szelki, albo praca nad siłą, tempem, czy zgraniem. W związku z tym chciałabym temat biegania trochę na blogu pociągnąć, więc jeśli jesteście zainteresowani szukajcie kolejnej notki z bieganiową etykietą ;-) . A jeśli coś szczególnie Was zainteresowało - będę wdzięczna za cynk w komentarzu - łatwiej będzie mi pokierować tą częścią bloga.</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-52670824004818330432015-01-26T00:32:00.003+00:002015-09-09T22:27:57.498+01:00Głowa czy nogi?<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5699/21093447099_0ddcb026c9_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://farm6.staticflickr.com/5699/21093447099_0ddcb026c9_o.png" width="320" /></a></div>
<br />
Mówi się, że jak ktoś nie ma w głowie, to ma w nogach. Wyjątki podobno mają i tu i tam... A wszyscy wiedzą jak jest z wyjątkami - zawsze są jakieś problemy ;-) .<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Vega od zawsze była psem pobudliwym i histerycznym. Nie jest to najlepsza kombinacja cech, ale też nie taka, z którą by żyć się nie dało. Na początku bywało ciężko, ponieważ tkwiłam w beznadziejnym przekonaniu, że większość psich potrzeb ulokowana jest w ich nogach. W związku z tym bardzo szybko doprowadziłam Vegsonika do stanu pawie-niezniszczalności-fizycznej, co w praktyce oznaczało, że czasami można było uznać ją za "wybieganą", jednak w żaden sposób nie wpływało to na jej pobudliwość i nie umniejszało stałej chęci działania - czytaj - chęci do podejmowania działań jakichkolwiek, z przewagą tych destrukcyjnych. Jednocześnie ja zwykle nie byłam do tych działań angażowana - wręcz byłam elementem, który z obrazka należałoby usunąć. Permanentnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na szczęście po epoce ciemnoty umysłowej i zabobonu czas na epokę renesansu. Z historii wiemy, że rozwiązanie to okazało się dość korzystne dla ludzkości i tak samo stało się z nami. Tak więc, pełna wątpliwości jak kmiotek, któremu ktoś naświetlił zalety kąpieli, zaczęłam z Verosią uczęszczać na szkolenie. I nagle okazało się, że gdy umysł zaniemoże to i nogi nie pomogą, a przyznać trzeba było, że umysł za nogami pozostawał daleko w ... tyle.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dość szybko okazało się, że nieskończone zapasy ATP dostarczane do nóg, kończą się w mig, gdy mają zasilać głowę, a i odbudowanie zapasów jakieś takie leniwsze jest i pomysłów głupich mniej, gdy mózgownica zostanie wystymulowana w odpowiedniej częstotliwości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Regularny trening nauczył Vegę, że energię warto podzielić równomiernie na łapy i na łepetynę, za to na moje nogi i łepetynę spadł obowiązek zapewnienia możliwości odpływu jednej i drugiej energii. Tak oto w przyrodzie zapanował bilans energetyczno-metaboliczny (bez pierwiastka destrukcji w tle).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Vega regularnie trenować zaczęła w wieku około 1,5 roku, i trwało to przez następne 5,5 roku. Przez pierwsze 3 lata treningi były dość intensywne, a potem agility stało się, trochę z musu, większym priorytetem niż cokolwiek innego i skupiłyśmy się na nim. Paradoksalnie zredukowało to ilość treningów. Pod koniec 2012r problemy z nogami Vegi były coraz bardziej uciążliwe, w 2013r właściwie nie trenowała z powodów zdrowotnych, w 2014r wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, aż do maja, kiedy jednak okazało się, że nic nie jest w porządku. I nie było. Nie jest nadal.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po prawie 6 latach regularnych treningów oderwałam Vegę od nich granatem. Nie celowo, niby z wyższych powodów, ale to przecież wcale nie znaczy, że jeśli coś jest niezamierzone i nie mamy na to wpływu, to jest dobre. W 2013r sytuacja wyglądała tak, że nie domagał i umysł, i ciało, i teoretycznie sprawę ujmując, trenować można było - ale bardziej dla samego chyba bycia na placu z (lekko nieobecnym i mniej lekko sfrustrowanym) psem, niż dla realnego przećwiczenia czegoś. Kolejny rok zaczął się dobrze, odbudowałam jej kondycję, odchudziłam, Vega czuła się zwyczajnie dobrze i zdecydowanie czekała na powrót do "normalności". A potem w maju zaniemogły same nogi. Zaniemogły mocno, w fatalnym momencie, pierwszy raz aż tak. Stwierdziłam, że bezpieczniej będzie zrezygnować z agility, a zająć się czymś, co pozwala jej się wyżyć, a po czym nie utyka. Dostałam wręcz obłędu na punkcie jej umięśnienia, bo im bardziej była nabudowana tym mniej widziałam objawów, co nie jest niczym dziwnym. W tym wszystkim zapomniałam tylko o jednej rzeczy. O głowie. Tak samo swojej jak i jej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Konkluzja jest prosta: podróże w czasie jednak są możliwe! Ja zaliczyłam ponowną wizytę w ciemnogrodzie, czy raczej powinnam była napisać, zaćmieniogrodzie. Vegowe ATP znów powędrowało do łap, a mózgownica oszalała... Z głodu. Najpierw cicho o sobie przypomniała, potem przeprowadziła manifest z zamieszkami, ale przyszedł czas żeby trochę pochorować i sprawa się rozeszła... Ostatecznie jednak wszystko kołem się toczy, i tak oto wytoczone zostały najcięższe działa załadowane histerią i desperacją. Te właśnie dwa odczucia zastąpiły destrukcyjne zapędy, które Vega przejawiała gdy była mała i nic nie robiła. Dość urlopu, dość L4, ideę slow life rozjechał czołg, a mojemu psu popękała głowa. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałam dobrze, wyszło jak zwykle. Wyrządzone krzywdy trzeba odkupić i teraz ja ATP z nóg, musiałam przetransportować do mózgu. I powiem Wam, że to nic prostego (i to nie dlatego, że jestem mniej wyjątkowa niż mój pies!).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wprowadzając psa w świat treningów, wymagając od niego coraz więcej, staramy się (a przynajmniej powinniśmy), żeby to polubił, żeby stało się to czymś ważnym. I pies podejmuje wyzwanie, stara się i często daje z siebie wszystko. I to staje się ważne. Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że ważne jak powietrze, ale patrząc na Vegę jestem skłonna powiedzieć, że potrzebuje tego. Tak długo jeśli chociaż jedna jej część będzie sprawna. Jest to kolejna rzecz, która uzmysławia mi jak wielką odpowiedzialnością jest sport z psem. To nie jest tylko zabawa. Nie można czegoś psu pokazać, sprawić, że to pokocha, a potem powiedzieć mu, ot tak, że to koniec, taki na zawsze. Nie bez konsekwencji. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Vega jasno dała do zrozumienia, że albo wybuchnie, albo wpadnie w depresję, jeśli nic się nie zmieni, a chyba nie muszę mówić, że żadna z w/w opcji mi nie odpowiada. Plan naprawczy już gotowy, z konieczności trwa okres przygotowawczy. Bywa ciężko, zwłaszcza gdy Vercia emituje swoje ultradźwięki, albo wskakuje mi (niespodziewanie) na głowę. Ale damy radę, bo przecież koniec końców to wyjątkowe mieć i w głowie, i w nogach, i naprawdę zbrodnią byłoby gdyby taka wyjątkowość zmarnowała się. Prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-pyKzvMmh214/VMWD6j6Q9LI/AAAAAAAAAgc/M9qGMrF71_E/s1600/_DSC0545.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="263" src="http://1.bp.blogspot.com/-pyKzvMmh214/VMWD6j6Q9LI/AAAAAAAAAgc/M9qGMrF71_E/s1600/_DSC0545.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fot. Julia Biernat</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-23268144496811917472015-01-06T21:47:00.003+00:002015-09-05T22:18:58.875+01:00LBA<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-GoRgh3QT8ME/VTos9QWBRjI/AAAAAAAAAB8/HhX5C6a5qyQ/s1600/lll.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-GoRgh3QT8ME/VTos9QWBRjI/AAAAAAAAAB8/HhX5C6a5qyQ/s1600/lll.png" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Podobno to całe LBA jest rodzajem nagrody (? ma to nawet w nazwie, chociaż nie wiem co to za nagroda, która polega na wykonaniu zadania) - w innym wypadku, w ogóle nie zawróciłabym sobie tym głowy. Z nagrodami, podobnie jak z komplementami - zasłużone czy nie, wypadałoby jakoś na nie odpowiedzieć. Raz więc, zróbmy wyjątek i zabawmy się...<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nominację dostaliśmy od Evel z <a href="http://www.zuzanku.blogspot.com/">Zuzankowego kąciku</a>. No to jedziemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">1. Pies jedynak, dwupies, czipsy czy jeszcze więcej - jaka jest Twoja wymarzona liczba psów i dlaczego akurat taka?</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Każda opcja ma swoje zalety. Póki co najbardziej skłaniam się do dwupaku, przy dwóch zupełnie różnych psach jest to dla mnie wystarczająca dawka emocji. Czipsy też są do ogarnięcia pod pewnymi warunkami (np. chociaż dwa psy muszą być choć odrobinę podobne do siebie - nie, nie z wyglądu). Natomiast samodzielne posiadanie ilości psów >3 na stałe, trenowanie z nimi i codzienne zajmowanie to już sprawa nie dla mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">2. Jakie aktywności z psem/sport kynologiczny Cię pociąga a jakich absolutnie nie chciałbyś/nie chciałabyś uprawiać? Dlaczego?</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Lubię praktycznie każdy sport tudzież pracę (ratownictwo, myślistwo, próby polowe, pasienie etc.), nie na wszystko mogę sobie pozwolić. Nie wszystko da się z każdym psem. Jara mnie IPO i triathlon z psem, ale raczej nie wróżę nam spektakularnej przyszłości w tych sportach. Kocham agility miłością ogromną i chyba nie odwzajemnioną, uwielbiam obi i sporty zaprzęgowe. Lubię tropić, ale niekoniecznie układać ślady. Moim wielkim i niespełnionym marzeniem jest trenowanie ratownictwa - z prawdziwego zdarzenia. Pikusia chętnie wpuściłabym do nory - pytanie tylko po co rozbudzać w nim instynkty, które na codzień nie są mi do szczęścia wcale potrzebne, zwłaszcza, że wstawanie o 4 rano żeby robić hałas w lesie już niekoniecznie znajduje się w liście moich skrytych pragnień.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem natomiast czego trenować bym nie chciała - dog dancingu! Za mało we mnie kreatywności i... Zdecydowanie nie umiem tańczyć ;-) .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">3. Ukochana zabawka Twojego psa to...</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Vegi... piłeczka, ale ta którą będziesz rzucać. Pikusia... to zależy. Ale najlepiej żeby miało futro.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">4. Bez czego Twój pies nie wyobraża sobie udanego dnia?</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Who knows? Vega pewnie napisała, że bez piłeczki, jedzenia, biegania, pływania, piłeczki, biegania, piłeczki i czegoś miękkiego do spania później, dużo później. U Pikusia - bez odwalenia czegoś ;-) .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">5. Twój pies nauczył Cię...</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
... że nie ma rzeczy niejadalnych. I że zawsze można wytarzać się w czymś co będzie bardziej obrzydliwe od poprzedniego najbardziej-obrzydliwego-paskudztwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">6. Największy Wasz problem wychowawczy/szkoleniowy jak do tej pory to...? Jak sobie z nim radzisz?</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Największym problemem moich psów jestem ja. Nie wiem czemu i nie wiem jak, ale radzą sobie ;-) .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">7. Coś, czego absolutnie nie zje Twój pies to...</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
U Vegi to chyba cebula... Pikuś nie zje wielu rzeczy jadalnych, ale za to chętnie skonsumuje ten wielce apetyczny kawałek dywanu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">8. Jak wspominasz pierwszy dzień Twojego psa w Twoim domu?</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
W obu wypadkach byłam kucykiem pony z rozwianą grzywą biegającym po różowej tęczy szczęścia, pośród puszystych różowiutkich chmurek i w związku z tym pamiętam bardzo niewiele - głównie latanie po schodach na si-kupy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">9. Idealna rasa czy ideał psa dla Ciebie - jeśli taki istnieje - to...?</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Idealna rasa - nie :( . Ulubiona tak! Ale mój ideał psa istnieje i da się go opisać jednym słowem - ZDROWY!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">10. Najlepsze wakacje z psem - aktywnie, leniwie, góry, morze, a może zupełnie inaczej?</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Aktywnie w górach i nad morzem, najlepiej z jakimś czaderskim obozem po drodze!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #2f2f2f; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 21px;">11. Kto Cię inspiruje, jest Twoim wzorem do działania, autorytetem czy natchnieniem w kynologicznym światku?</span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Jest wiele takich osób - aż za wiele! Niektóre z nich podziwiam za poszczególne elementy pracy z psami, dużo mniej jest takich, które cenię za całokształt. Wielu z tych ludzi nie poznałam i pewnie nie dam rady poznać, co też może sprawiać, że moja ocena tudzież wyobrażenie są zniekształcone. Z tego samego powodu mogę kogoś nie doceniać. Nie będę więc wymieniać wszystkich tych nazwisk i ograniczę się tylko do kilku, które opiszę szerzej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z zagranicznego podwórka: Silvia Trkman - ale wcale nie za osiągnięcia z psami. Ale za jej filozofię pracy z nimi, za umiejętność wykorzystania ich talentów nawet gdy wszystko dookoła mówi, że pies nie ma żadnego, za ogromną kreatywność, za zdolność do obserwowania psów i za zdrowe podejście do trenowania. Zakładając naturalnie, że to co o sobie pisze, pokazuje na filmikach i swoich DVD jest prawdą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z naszego podwórka: Agnieszka Kierzenkowska, czyli nasz senseJ. Podziwiam świetny timing, ogromną wytrwałość, pomysłowość, umiejętność dobierania metod do psa, za zdrowe podejście, za wiele rzeczy, o których mogłabym pisać całe elaboraty. Bez wazeliny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Magdalena Łabieniec - za zdolność do przekazywania wiedzy, za wytrwałość, za opanowanie, za po prostu dużą wiedzę i doświadczenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ufff... </div>
<div style="text-align: justify;">
Do odpowiedzi na moje pytania nie nominuję nikogo, mało tego - pytań też nie wypiszę. Wcale nie dlatego, że uważam, że ktoś swoją robotę z blogiem "odwala", albo dlatego, że nie zasługuje (muhaha!). Bardziej dlatego, że już raz miałam "złote myśli", które chyba (a nawet z dużym prawdopodobieństwem) zgubiłam po kilku wpisach, naturalnie nigdy ich nie czytając ;-) . Nie każdy musi być wymiataczem ;-) .</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś przewieźliśmy przeszkody na halę... A to oznacza tylko jedno... Agility powracamy! Już w czwartek :D . Nie mogę się już doczekać (!!!) i zacieszam na samą myśl, zwłaszcza, że uwolnimy się przede wszystkim od deszczu i wiatru, który mi strasznie dokuczał w listopadzie (a ta zima jakaś taka niezdecydowana), ale poza pogodą to zacieszam ogólnie i nie wiem czy wspominałam, że nie mogę się doczekać? A biedny Pip nic nie wie o tym, co mu szykuję :> .</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5623140304685759414.post-63197908655024137452015-01-03T23:02:00.000+00:002015-09-09T22:14:12.852+01:00Nowe stare czy stare nowe?<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://farm6.staticflickr.com/5796/21253945576_938ecb6950_o.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://farm6.staticflickr.com/5796/21253945576_938ecb6950_o.png" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
2 maja 2014r napisałam notkę o końcu. O końcu, co nie jest ostateczny.<br />
<br />
<br />
<a name='more'></a><br /><br />
Prawda jest jednak taka, że trochę skłamałam. Dla 'tamtego bloga' to był koniec ostateczny. I chociaż nie nastąpi spektakularne wskrzeszenie to postanowiłam, że chociaż w połowie postaram się dotrzymać danego słowa. Tak więc przedstawiam wszystkim trochę nowy i trochę stary blog, ale tym razem już nie tylko Vegsona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze na moment wracając do staroci. Na pewno należałoby się wyjaśnienia dlaczego Vega już nie biega/dlaczego jej nie kocham/dlaczego wolę Pikusia/co jej zrobiłam (skreśl dowolne według uznania) - Vega ma problemy z tylnymi nogami i w związku z tym, że dalsze trenowanie mogłoby pogorszyć jej stan, lub sprawiać ból (również po treningu), podjęłam decyzję o zaprzestaniu trenowania agility. I tylko agility.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdybym chciała uzupełnić lukę, w czasie której nic nie pisałam, musiałabym chyba zrobić podsumowanie całego roku 2014. Nie są to jednak wydarzenia, które chciałabym wspominać. Dość powiedzieć, że był to rok bardzo trudny i chyba jeszcze bardziej smutny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W kwestii nowego... <span style="font-size: x-small;">Ktoś by pomyślał, że nowego roku i, że postanowienia noworoczne? O nie, nic z tych rzeczy :-) .</span> W kwestii więc nowego bloga i jego formuły chyba nic przełomowego nie powiem, chciałabym być systematyczniejsza niż bywałam. Będzie o Vedze, będzie o Pikusiu, będzie o tym co myślę, i o sporcie będzie i też o tym co wyjdzie przy okazji. Dlaczego nie wróciłam do pisania starego bloga? Nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć, ale potrzebowałam radykalnej zmiany i zbudowania czegoś nowego. Spodziewam się, że wprowadzi to trochę niepotrzebnego zamętu, ale, no, siły wyższe, po prostu. Tak czy inaczej blogów o pieskach przecież nigdy dość!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Blog jest właściwie gotów - ale byłabym wdzięczna gdybyście w komentarzach napisali mi jeśli widzicie gdzieś jakieś niedociągnięcie. Nie jestem pewna czy w przeglądarce Google Chrome strona na 100% będzie się wyświetlała ze wszystkimi małymi dodatkami (u mnie się nie wyświetla)<span style="font-size: xx-small;"> i gdyby ktoś umiał mi pomóc byłoby miło (i jeszcze przy tych okropnych ramkach przy zdjęciach!)</span>. Wybaczcie mi też proszę brak zdjęć - pracuję nad tym ;-) .</div>
<div style="text-align: justify;">
Do tych którzy nadal będą chcieli nas mieć w linkach na swoich blogach czy stronach mam prośbę o zmianę adresu na ten aktualny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No to co? Nowy rok, nowy blog, chyba można zaczynać!</div>
Zuzahttp://www.blogger.com/profile/08459077980272432668noreply@blogger.com14